Nasz największy wróg

Nasz największy wróg – My

Każdy samochód sprawdzony…

…nie przedostanie się nic niechcianego.

Odkąd, na wiele lat przed zburzeniem wież World Trade Center, ktoś próbował wjechać w jedną z nich ciężarówką wypełnioną materiałami wybuchowymi…

…buduje się takie bariery.

Wrogie działania.

A to już Wall Street.

Czy to jakieś rzeźby, instalacje artystyczne?

To zapory. Z plecakami wpuszczają, ale to w końcu my.

Kilka lat temu ktoś wjechał samochodem z materiałami wybuchowymi na ścieżkę rowerową i joggingową parę kilometrów stąd na północ. Zginęło wielu ludzi. Od tamtego czasu wprowadza się takie blokady.

Gdzie jest nasz wróg?

A to centrum Chicago.

Ale czy ta szklana bariera pomoże?

Kto jest naszym największym wrogiem? Czyż to nie my sami podejmujemy najczęściej wobec siebie wrogie działania? Czyżby największym wrogiem człowieka był on sam?

Kto pierwszy wystrzeli?

Może brzmi to przewrotnie, ale… czyżby człowiek był największym wrogiem dla siebie, przed którym musi się obronić? Zanim jednak rzucisz we mnie jajkiem, czy pomidorem za tą myśl, zobaczmy, czy znajdziemy coś na ten temat w bestsellerze wszechczasów? Oto relacja z pewnej rozmowy:

24 Powstał spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy. 25 Lecz On rzekł do nich: «Królowie narodów panują nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. 26 Wy zaś nie tak [macie postępować]. Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa! (Ewangelia Łukasza 22)

Z pierwszych naśladowców Chrystusa wyłazi to, co w nich siedzi. Rzeczy dość nieciekawe. Skłonność do kłótni.

„Co zadzierasz nosa?! Ja apostoł i ty apostoł. Jak powinieneś mnie traktować? Jestem dla ciebie chłystkiem? Mnie Jezus częściej zabiera, niż ciebie…”

Jezus nie uspokaja ich, lecz wykorzystuje sytuację, by czegoś nauczyć: „Królowie narodów panują nad nimi.” Jakby mówił: „Chcecie panować nad innymi? To wam się podoba?” Żądza panowania. Pragnienie przechytrzenia innych.

Ale kogo ten problem dotyczył? Co to byli za ludzie, u których to się ujawniło? Jezus mówi dalej:

28 Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach. 29 Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: 30 abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. (Ewangelia Łukasza 22)

Ujawnił się brzydki problem. Ale w kim? To nie był jakiś tam krąg ludzi. To byli najlepsi, starannie wyszukani. Przeszli z Nim wszystkie wahania popularności. Kiedyś rozstrzygać będą o największych sprawach. Mało tego. Przeszli najlepsze szkolenie wszechczasów, trzy lata z Nim, dzień i noc. Najlepsi z najlepszych.

I teraz, na sam koniec, można powiedzieć, rozdanie dyplomów, a tu wyłażą z nich takie rzeczy. Co jeszcze się ujawniło? Patrzmy dalej:

31 Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; 32 ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci». 33 On zaś rzekł: «Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć». 34 Lecz Jezus odrzekł: «Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz». (Ewangelia Łukasza 22)

Kolejna skłonność się ujawniła. Zdrada, niewierność. Jezus przepowiedział, że Piotr wyprze się tego, że Go zna. Piotr czuł się jednak bardzo mocny. Powiedział: „Gotów jestem iść z tobą nawet na śmierć.” Jezus jednak wyświetla prawdę o nim.

Jakby tego było mało…

38 Oni powiedzieli: «Panie, tu są dwa miecze». Odpowiedział im: «Wystarczy». (Ewangelia Łukasza 22)

Jest tu wzmianka o dwóch mieczach. Podczas dalszych wydarzeń, gdy ludzie przyjdą aresztować Jezusa, jeden z uczniów zareaguje agresją. Dobędzie miecza i zada cios. Jan w swojej Ewangelii ujawnia, że tym kimś był Piotr. Wypłynie cała prawda o naturze Piotra. Zareaguje nienawiścią i agresją. Mało brakowało, a zabiłby człowieka.

Jezus powiedział wtedy do Piotra znane słowa, które zapisał Mateusz w swojej Ewangelii: „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie.” Wejście na ścieżkę agresji niszczy człowieka, który na nią wchodzi.

Nasz największy wróg. Czyżbyśmy byli nim my – sami dla siebie?

Natura, jaką posiada każdy człowiek, okazuje się czymś niezbyt miłym i przyjemnym. Raczej, gdy się przyjrzeć, czymś zatrważającym i przerażającym.

Jaskrawe przejawy tej natury możemy obserwować w historii. II Wojna, Oświęcim. Gdy sobie o tym przypominamy, oprawcy z Oświęcimia, to nie jacyś odlegli, abstrakcyjni ludzie, jakiś chwilowy wybryk. To… moja natura?

Albo polscy przedsiębiorcy przed Pierwszą i przed Drugą Wojną Światową. Jakie wspaniałe rzeczy tworzyli. Głównym motorem była kolej. Warszawa była punktem na mapie, gdzie rosyjski, szeroki tor, przechodził w europejski. Trzeba było przeładować ocean towarów.

Polacy nie tylko przeładowywali, ale stali się potentatami w produkcji stali dla kolejnictwa, tory, mosty, na całe rosyjskie imperium. Warszawa stała się jednym z najnowocześniejszych i najdynamiczniej rozwijających się miast Europy. Była prekursorem przemian, wynalazczości, nowoczesnych metod handlu, sprzedaży wysyłkowej. W Lublinie wszystko było przygotowane do produkcji amerykańskiego chevroleta. Długo by opowiadać.

Ale ktoś przyszedł i zniszczył. Zniszczenie przywództwa, inteligencji. Wywiezienie polskich fabryk na zachód i wschód wraz z załogami. Metodyczne wyburzanie najpiękniejszych dzielnic Warszawy. Byłaby dzisiaj wśród najpiękniejszych miast świata.

A parę lat później, odebranie wszystkich przedsiębiorstw, wymiana pieniądza, która pozbawiła resztek zasobów. Skazanie niektórych przedsiębiorców na śmierć za rzekomą spekulację. Można powiedzieć, nie został kamień na kamieniu.

Oburzające. Przerażające. Ale… chwileczkę… czy to nie jest też prawda o mnie, o mojej naturze? Rozwiązanie problemu nie polega na tym, że podejmę wojnę z połową świata, z tymi, którzy są źli, że zrobię jakąś rewolucję. Bo największy wróg… czyż nie jest w nas samych? Nasza upadła natura?

Myśl może kontrowersyjna, rewolucyjna. A jednak, czyż nie prawdziwa?! Pokazana tak dobitnie przez Jezusa.

To, że stanę się gorącym bojownikiem zwalczającym kogoś tam… to łatwo może się stać, paradoksalnie, działaniem na szkodę mnie samego.

Tu nie chodzi o poglądy. Bo możemy być w swoich poglądach anty czemuś tam. Może każdy coś takiego ma. Ale to może być coś niszczącego dla mnie. Spotkałem ludzi, którzy nie byli gotowi zaufać Bogu, bo podskórnie wyczuwali, że to oznaczałoby porzucenie nienawiści do kogoś tam. Mówili „ja im nigdy nie wybaczę”. Ale w takim przypadku, wobec kogo jest to wrogi akt? Czyż nie wobec samego siebie? Pozbawić się tego, co najlepsze, z nienawiści do kogoś?

Nasza upadła natura. Cząstka nas. Przejawy jej istnienia możemy łatwo obserwować na co dzień: cierpiące małżeństwa, w których małżonkowie nie potrafią nie niszczyć siebie nawzajem,  ludzie, którzy są niewolnikami swoich zachcianek, popędów, niszczący siebie i innych. Człowiek niszczony przez uzależnienie to nie coś odległego, co mnie nie dotyczy: to wykładnia mojej natury.

Nic dziwnego, że działanie tej natury ujawniało się też w najlepszym, najbardziej wyselekcjonowanym materiale na tych, którzy mieli zmienić świat – apostołów.

Główne przesłanie dzisiejszego odcinka bestsellera wszechczasów: Bez pomocy Boga jestem skazany na niszczące działanie mojej ludzkiej natury.

Czy ta prawda dociera do nas? Czy kapujesz? Takie piękne międzynarodowe słowo: kapieren Sie (niem.), capisci (wł.), nie wiem, czy nie od tego pochodzi comprehend (ang.). Piotr, naśladowca Chrystusa, zdaje się non capisci, nie kapować. Mówi do Jezusa: „Z Tobą jestem gotów nawet do więzienia i na śmierć.” Ma jakieś wyobrażenie o sobie, jest pewny siebie. Czuje się silny sam w sobie. Nie kapuje. Jezus zachęca go do bardziej realistycznego spojrzenia na siebie: „Nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy…”

Warto zrobić założenie, że bez pomocy Chrystusa, bez opierania się na Nim, człowiek nie ma szans wobec swojej natury i jest skazany na jej niszczące działanie. Jakie jest, w takim razie, rozwiązanie? Jak poradzić sobie z największym wrogiem?

To rozwiązanie wskazuje Jezus, ale w Biblii Tysiąclecia wymaga to sięgnięcia do przypisów, gdzie podane jest znaczenie dosłowne. Jezus mówi do Piotra w wersie 32:

32 … ty, nawróciwszy się, utwierdzaj twoich braci. (Ewangelia Łukasza 22)

Grecka część Biblii, do której należą Ewangelie, używa dwóch słów na określenie nawrócenia. „Metanoeo” oznacza „zmieniam myślenie”. Decyzja w umyśle. I drugie słowo: „epistrefo” oznacza „odwracam się” bardziej ogólnie, np. odnośnie konkretnych wyborów.

Do wyrażenia tego, co Jezus mówił na początku swej działalności, autorzy Ewangelii użyli czasownika „metanoeo”, nawróć się, zmień myślenie o 180 stopni. Piotr poszedł kiedyś za tym wezwaniem Jezusa, związał z Nim wszystkie swoje nadzieje.

Ale teraz wychodzi na jaw, że nadal opiera się na własnych siłach tam, gdzie nie powinien.  Jest pewny siebie tam, gdzie człowiek nie powinien być pewny. Potrzebował “epistrefo”, zawrócić z tej drogi ufania sobie i całkowicie zaufać Chrystusowi. Potrzebował w tym znaczeniu do końca się nawrócić.

Jest to też rozwiązanie dla nas. Wezwanie, by całe swoje zaufanie złożyć w Chrystusie, by On pomógł mi przezwyciężyć upadłą naturę.

Może powiesz: „Po co mi Chrystus? To mnie nie interesuje.” OK, twoje prawo. Ale… bez pomocy Chrystusa jesteś wystawiony na niszczące działanie twojej natury. Twoje życie w taki czy inny sposób zostanie zniszczone.

Może powiesz: Ale ja wypełnię swoje życie bardzo ciekawymi rzeczami, zajęciami i nie będę zwracał uwagi na moją naturę. Jaka jest odpowiedź? Możliwych jest kilka scenariuszy, a głównie dwa:

Pierwszym jest poczucie pustki. Król Salomon ułożył swoją Księgę Koheleta z perspektywy kogoś, kto ma takie podejście. Wypełnił swoje życie na maxa, miał nawet 1000 kobiet. Jego wniosek jest słynny: „To wszystko marność.” Po dzisiejszemu: deprecha.

Inny scenariusz. Może powiesz: „upadła natura mnie nie obchodzi”. Ale to jest trochę tak, jakby polski przedsiębiorca powiedział: „Mnie sytuacja geopolityczna nie obchodzi, będę robił swoje.” Jak skończy się taka beztroska?

Odwołanie się do pomocy Chrystusa (dając jednocześnie swoje 100% zaangażowania) jest najlepszą opcją. Czy Bóg wpływa na sytuację geopolityczną, gdy ludzie Mu ufają i stawiają Go na pierwszym miejscu? Nawet na niektórych banknotach jest napisane, że tak. A co dopiero w bestsellerze wszechczasów, ale to osobny temat.

Bóg może też prowadzić indywidualną ścieżką, tych, którzy Mu ufają, w samym środku dziejowej zawieruchy. Tak, czy inaczej, bardzo Go potrzebujemy. Tylko On jest dla nas szansą, by wyrwać się spod niszczącego działania naszej natury. Dlatego na zdecydowaną większość problemów i przypadków jest jedna najlepsza porada. Zrobić to, co miał zrobić Piotr, zdaniem Jezusa – do końca się nawrócić.

I tak oto pod koniec działalności Jezusa upadła natura jego pierwszych naśladowców brała górę. Ale sytuacja miała diametralnie się zmienić, bo Jezus obiecał im:

8 …gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc… (Dzieje Apostolskie 1)

Święty Piotr i inni doświadczą mocy Ducha Świętego, która pozwoli im wspaniale przezwyciężać upadłą naturę. Święty Paweł, z kolei, pisał do swoich podopiecznych, że modli się o nich do Chrystusa:

16 Aby… sprawił w was przez Ducha wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka.” (List do Efezjan 3)

Modlił się, by moc Ducha Świętego skutecznie przezwyciężyła starą naturę.

I to jest ścieżka, na którą jest zaproszony każdy z nas. Gdy stajemy oko w oko z naszym największym wrogiem, skierujmy nasze zaufanie na Chrystusa, w nadziei, że w końcu pomoże nam doświadczyć zwycięstwa, nad tym największym naszym wrogiem, którym jest… Chyba każdy już capisco!

Grzegorz Bednarczyk