Rafał Ślęzak – Bielsko-Biała
Czy możesz powiedzieć coś o sobie? Twój ulubiony sposób spędzania czasu lub inna charakterystyczna rzecz.
Lubię powracać do czegoś, czego się uczyłem i rozmyślać. Na przykład, po naszym wspólnotowym obozie, gdy jedziemy gdzieś z żoną na urlop, plaża, chillout… bierzemy notatki z obozu, wracamy do tego, czego się uczyliśmy, do odkryć, przemyśleń, i sobie o tym we dwoje rozmawiamy, co nas porusza, co by się marzyło. To wyjątkowy czas.
Poza tym… jestem typem człowieka, który dobrze się czuje w sytuacji, gdzie trzeba ogarnąć wiele skomplikowanych rzeczy równolegle, jednocześnie rozglądając się za ludźmi, których można by wciągnąć. To wspaniałe chwile, gdy mogę współpracować z innymi, na przykład przy wyzwaniu, jakim jest budowa COEK w Bielsku-Białej, pro bono, dziesiątki godzin negocjacji z firmami lub spotkań wewnętrznych, by niczego nie zaniedbać. Pomimo zapracowania – to, jak udaje się nam współpracować, w jakim stylu, jakie niesamowite więzi i z jakim efektem…
Każdy z nas jest wrażliwy na coś trochę innego i zrobiłby wiele, by to zmienić. Jaką wrażliwość odkrywasz w sobie? Jakie trudne sytuacje innych ludzi szczególnie ciebie poruszają?
Ludzie często biegną, pozornie mają cel, ale de facto doświadczają zagubienia. Nie ma kto pomóc. Nie doświadczają żadnej osobistej troski, ukierunkowania. Często nie chcą jej, chcą do wszystkiego dojść samemu, ale zanim dojdą, już koniec życia. To mnie porusza. Chciałbym pomóc, tak jak sam doświadczyłem pomocy. Jest to działanie długofalowe, ale owoce bardzo zachęcające. I prawie niezniszczalne więzi. Nie da się w ten sposób pomóc wielu, tylko kilku, ale gdy tego doświadczą, pójdą za tym wzorem i pomogą następnym, włącza się funkcja geometryczna, rodzi się pomnażanie.
Jakie są twoje marzenia? Co ci się najbardziej marzy, by osiągnąć?
Dane mi było doświadczyć szczególniej troski, gdy byłem osobą bardzo zagubioną. Doświadczyłem ukierunkowania. Nie widzę lepszego porównania, jak obraz Jezusa, który zatroszczył się o uczniów. Marzy mi się, by ponieść to dalej, pomóc następnym, by pomogli następnym, nawet aż po krańce świata.
Inne marzenia. Tworząc COEK, staramy się o standardy, które pozwolą robić wydarzenia muzyczne – Bielsko ma tradycję wydarzeń z udziałem osobistości świata muzyki z silnym duchowym przekazem. To mi się mocno marzy. Jak również, by odkrywać talenty, które wywrą kiedyś silny wpływ na tworzenie muzycznego zaplecza dla ewangelii w naszym kraju.
W dziedzinie zawodowej. Na ile w Polsce można liczyć na organy stojące na straży prawa? Staram się poruszać po świecie i podpatrywać. Niemcy, Paryż, Czechy, Bruksela… Podczas wyprawy do Nowego Jorku miałem okazję odwiedzić prokuraturę na Manhattanie, być na kilku rozprawach sądowych. Zobaczyłem, jak to może działać. Marzy mi się mieć wpływ na to, by organy publiczne w Polsce działały najlepiej na świecie. Zaszczepianie wizji, przełamywanie stereotypów, przygotowywanie rozwiązań.
Chrystus powiedział: „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”. Bóg jest gotowy zaangażować się w nasze życie, by nasze dobre marzenia się spełniły. Co ty na to?
Do poszukiwania wartości, jaka tkwi w Osobie Chrystusa skłoniły mnie narastająca potrzeba celu, zagubienie, paląca niepewność, frustracja. Chociaż otoczenie mówiło, że trzeba się do tego przyzwyczaić i zająć nauką, karierą, jednak nie byłem w stanie się tym zadowolić i ciągle szukałem, po różnych chrześcijańskich środowiskach i wydarzeniach.
Św. Paweł napisał: „Wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej”. Według Fundamentalnego Planu każdy człowiek zbuntował się wobec Boga i wybrał niezależną drogę życia, w konsekwencji, wszedł w konflikt z Bogiem, dlatego nie może doświadczać pełni. Czy zgadzasz się z tym?
Tak. Już jako młody nastolatek, dzięki komuś z rodziny, uczestniczyłem w wydarzeniach, na których miałem okazję słyszeć wezwanie do oddania życia Bogu, że potrzebna jest nasza decyzja zawrócenia z drogi buntu. Pojawiło się autentyczne pragnienie, by taką decyzję podjąć. Od tamtej pory to pragnienie nie straciło na wartości, wręcz przeciwnie.
Jezus powiedział: „Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.” To co zrobił Jezus Chrystus, umierając na krzyżu, jest jedynym rozwiązaniem problemu przepaści, jaka oddziela nas od Boga. Co to znaczy jedynym?
W trakcie jednego z wydarzeń, mając dwanaście lat, usłyszałem, że Bóg oferuje mi przebaczenie moich grzechów. Zrozumiałem, że wierzyć, to znaczy uznać, że ofiara Chrystusa jest wystarczająca i skuteczna do mojego zbawienia. Że nie potrzeba nic więcej poza tym, by całe zaufanie zwrócić na to, co uczynił Chrystus. Podobało mi się to, nawet modliłem się, ale targany byłem ciągłymi wątpliwościami.
Chrystus powiedział: „Oto stoję u drzwi i pukam. Jeżeli ktoś usłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego…” Chrystus jest poza naszym życiem i puka. Potrzebujemy zaprosić Go do swojego życia na pierwsze miejsce. Jaka jest twoja odpowiedź na pukanie?
Gdy zaczynałem liceum, pewnego zimowego dnia, przy wejściu do kina Złote Łany w Bielsku-Białej, w którym odbywała się chrześcijańska impreza muzyczna, podszedł do mnie człowiek o imieniu Grzegorz, którego w pierwszej chwili nie rozpoznałem z powodu zimowej czapki. Byłem raz na jakimś kręgu biblijnym w jego domu. Powiedział, bym przyszedł i było to trochę tak, jak Jezus powoływał uczniów.
Po jakimś czasie ujawniłem moje dylematy. Wspólnie patrzyliśmy na Cztery Prawa Duchowego Życia (Fundamentalny Plan). Podjąłem decyzję, zaprosiłem Chrystusa. Zrozumiałem, że chociaż On mnie szuka i puka do mojego życia, to ja potrzebuję chcieć i otworzyć, dlatego że ufam, inaczej nic się nie zdarzy. Potrzebuję odwrócić się od własnego Ja, aby nie było nic, co jeszcze nie zostało oddane Bogu.
Oto przykład modlitwy: „Chrystusie, potrzebuję Cię. Otwieram Ci drzwi mojego życia i zapraszam, abyś wszedł…” (pełny tekst w Fundamentalnym Planie) Czy wyraża ona pragnienia twojego serca? Czy jesteś gotowy skierować ją do Chrystusa?
Chociaż wcześniej już kilka razy zapraszałem Chrystusa do mojego życia, to wtedy uczyniłem to z pełną świadomością i determinacją. W modlitwie, uznałem, że On jest właścicielem mojego życia, oddałem mu to, co było Jego i prosiłem, aby uczynił mnie takim, jakim pragnie, bym był.
Św. Jan pisze o konsekwencjach zaproszenia Chrystusa: „Wszystkim, którzy Go przyjęli, dał moc, aby się stali dziećmi Bożymi.” Wcześniej była przepaść między nami a Bogiem, teraz Bóg nazywa tych, którzy przyjęli Chrystusa, swoimi dziećmi. Jakie są konsekwencje tych faktów dla marzeń?
Skwituję to cytatem: „Sznur mierniczy wyznaczył mi dział wspaniały i bardzo mi jest miłe jest to moje dziedzictwo.” (Psalm 16) Dla mnie wiara to droga do marzeń, o których bez Chrystusa bym w ogóle nie pomyślał.
Św. Jan dalej pisze o konsekwencjach zaproszenia Chrystusa: „Kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. O tym napisałem do was… abyście wiedzieli, że macie życie wieczne.” Jak skończy się lot, którym jest twoje życie?
Na początku miałem wiele wątpliwości. Opierałem się bardzo na emocjach. Stopniowo docierał do mnie fakt, że to Bóg buduje wiarę, a do mnie należy poddawanie Mu mojego życia. Powoli frustracje i niepewność zaczęły ustępować miejsca zaufaniu i pewności.
Jakie znaczenie ma – twoim zdaniem – Fundamentalny Plan dla marzeń? Co byś przekazał czytelnikom artykułu?
…
•
Rafał Ślęzak, prawnik, prokurator, studiował prawo na Uniwersytecie Śląskim, szczęśliwy mąż i ojciec dwóch wspaniałych synów. Mieszka w Bielsku-Białej.