Narzędzia budowania uczniów

Narzędzia budowania uczniów

Jakie są charakterystyczne cechy naszego duchowego nurtu, do których Bóg nas doprowadził? Dobrze jest znać swoją tożsamość.


Cztery narzędzia budowania ludzi przedstawione w prezentacji:

  1. Poszerzanie wyobrażeń: Człowiek staje się według wyobrażeń o nim, jakie mają ci, którym ufa.
  2. Pokazywanie wzoru: Życie pobiegnie w stronę wzorów, jakie pokażemy.
  3. Stawianie wyzwań: Bez wyzwań i bycia przed kimś odpowiedzialnym nie ma rozwoju.
  4. Kierunkowanie: Korygowanie sposobu myślenia, bo człowiek żyje tak jak myśli.

Obrazy pomagają uchwycić idee. Oto obraz trzech kolegów, małych chłopców, którzy bawią się całymi dniami po podwórkach, grają w kapsle od butelek, toczą walki na kije, chodzą nad rzekę, by skakać po kamieniach, na tory kolejowe, by ustawiać ołowiane żołnierzyki, które przewraca pęd pociągów. Umorusani, pełni siniaków, podrapani… Zakradają się tam, gdzie zakradać się nie wolno, ludzie wołają za nimi, co z nimi zrobią, jak ich złapią …

Gdy widzimy taki obraz, jakie pytania w nas powstają? Co z nich wyrośnie? Jaki czeka ich los?

Potrzeba budowania

A los człowieka bywa okrutny. Oto poruszający przykład, w którą stronę może skręcić życie człowieka – z Ewangelii Marka 5:

1 Przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. 2 Ledwie (Jezus) wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętamy przez ducha nieczystego. 3 Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. 4 Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. 5 Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. 6 Skoro z daleka ujrzał Jezusa przybiegł, oddał Mu pokłon 7 i krzyczał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!»… 9 I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». (Ewangelia Marka 5)

Oto jeden z najbardziej przejmujących przykładów, co może dziać się z człowiekiem. Od razu czujemy się lepiej, bo z nami jeszcze nie jest tak źle. A jednak… mogą być dziedziny w naszym życiu, w których źle się dzieje, jest jakieś rozczarowanie, coś nas boli…

Wtedy ufamy Bogu. Wyrazem zaufania może być znane zdanie z modlitwy Ojcze Nasz: „przyjdź królestwo Twoje”. To zdanie oznacza prośbę: „zaprowadź swoje panowanie w każdej dziedzinie mojego życia.” Możemy modlić się tak o siebie, ale to pragnienie może być w nas równie silne, a nawet silniejsze odnośnie innych ludzi wokół nas, gdy widzimy, jak bardzo tego panowania Boga potrzebują.

Na przykład tacy chłopcy, jak w obrazie na początku, bawiący się na podwórkach, umorusani, nogi w strupach i siniakach. Może bardzo nieciekawie mają w domach, może słabo się ktoś o nich troszczy i daje wzór? I powstaje w nas przejmujące pragnienie, by pomóc im, czy innym, pragnienie, by mieć wpływ. Więc modlimy się „przyjdź królestwo Twoje”, czyli „zaprowadź Twoje panowanie w ich życiu”. Ale… co Bóg nam wtedy odpowiada? Jaka jest wielka odpowiedź Boga na takie nasze pragnienia? „Idąc, czyńcie uczniów” (Ewangelia Mateusza 28). Jest tu wielka rola dla nas do odegrania.

Popatrzymy dzisiaj na to, jak Bóg chce użyć nas, by budować Jego królestwo w innych ludziach. Jak to dzieło możemy współtworzyć? Będzie o czterech narzędziach budowania ludzi.

Trzech małych chłopców z naszej historii… ta przyjaźń miała być na całe życie, ale wkrótce ich koleje losu rozjechały się w różne strony, na różne kontynenty, stracili ze sobą kontakt. Spotkali się ponownie dopiero w dorosłym życiu, po kilkudziesięciu latach. Pewnego dnia siedzieli znowu we trzech, przy stoliku jednej z kawiarni gdzieś w hiszpańskiej Walencji, z widokiem na morze i port.

I okazało się że każdy z nich przeszedł niezwykłą drogę, osiągnął coś nieprzeciętnego, dostając się do światowej czołówki w swojej dziedzinie. Pierwszy z nich został rakietą numer jeden w rankingach tenisistów świata, drugi stał się jednym z najsłynniejszych pianistów, a trzeci najsłynniejszym architektem. Gdy tak siedzieli przy stoliku kawiarni, opowiadali o swoich przeżyciach do późna w noc, o tym, czego doświadczyli i jak to się stało, że zaszli tak daleko.

My też dzisiaj porozmawiajmy o czymś takim, ale przyjmijmy szczególną perspektywę, jaką rzuca nam Bóg przez swoje Słowo i przez przykłady w nim opisane. Popatrzmy na sposoby budowania, jakich używał Jezus wobec swoich uczniów i jak robili to inni ludzie opisani w Biblii. Cztery sposoby budowania ludzi, a pierwszym z nich jest…

(1) Poszerzanie wyobrażeń

Oto zdarzenie opisane w Ewangelii Marka 1:

16 Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. 17 Jezus rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi. (Ewangelia Marka 1)

Jezus powiedział im, kim będą w przyszłości: będą rybakami ludzi. Dotychczas byli rybakami ryb, ale teraz zostaną kimś zupełnie innym. Zajmą się duchowym życiem ludzi. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Ale przyjrzyjmy się uważniej. Czy Jezus narzucił im, kim będą w przyszłości? Czy zmienił ich sferę zainteresowań?  Gdy przyjrzymy się bliżej, zobaczymy inny obraz. Ci dwaj spośród tych, których Jezus wtedy powołał, jak opisuje Jan w swojej Ewangelii, byli wcześniej uczniami Jana Chrzciciela, chodzili za nim. Zajmowanie się duchowymi rzeczami nie było im obce.

Więc co zrobił Jezus, gdy powiedział do nich: „uczynię was rybakami ludzi”? On… poszerzył ich wyobrażenia. Bo pragnienia życia dla Boga już mieli. Teraz Jezus poszerzył ich wyobrażenia o tym, co będą robili, co jest możliwe, że można to robić na… cały zegar. Zostawili wszystko i poszli na cały zegar.

To jest ta pierwsza rzecz, którą możemy robić dla innych ludzi, by ich budować. Możemy poszerzać ich wyobrażenia. Bóg już działa w ich życiu, daje jakieś pragnienia, ale – jak to zazwyczaj bywa – wyobrażenia o sobie, o swojej przyszłości bywają mocno ograniczone, zawężone kompleksami, negatywnymi wzorcami, doświadczeniami, dlatego potrzeba, by ktoś pokazał, kim człowiek może się stać, daleko poza własne wyobrażenia.

Trzej koledzy siedzieli w kawiarni nad brzegiem morza, opowiadali o swoim niezwykłym życiu. I wkrótce odkryli, że jest pewien powtarzający się element, pewna prawidłowość. W każdym przypadku pojawił się ktoś, kto rzucił im niezwykłą wizję przyszłości – poszerzył wyobrażenia o ich możliwościach.

Pierwszy z nich opowiedział o tym, jak kiedyś zainteresował się tenisem. Przyszedł do klubu sportowego. Trener, na którego trafił, miał pewien nieprzyjemny zwyczaj, że gdy ktoś się zupełnie nie spodziewał, rzucał w niego piłką tenisową, uderzając w klatkę, czy w ramię i wszyscy się śmiali. Ale jak rzucił w niego, stało się coś, co się nie zdarza. On odbił rzuconą znienacka piłkę uderzając tak mocno w tego, który ją rzucił, że aż syknął z bólu. Trener już nigdy nie rzucił w niego piłką, zamiast tego zaczął regularnie witać go słowami „gdy zostaniesz kiedyś pierwszą rakietą świata” i, co ciekawe, tak się rzeczywiście stało. Inni koledzy opowiadali podobne historie.

Pierwszy element budowania: poszerzanie wyobrażeń. Rządzi tu pewna zasada: Człowiek rozwija się według wyobrażeń o nim, jakie mają ci, którym ufa.

Oczywiście, można też oddziaływać negatywnie – zamiast poszerzania wyobrażeń, obniżać je. Gdy będziemy powtarzali komuś „ty nieudaczniku”, nie zdziwmy się, że kimś takim się stanie. Ale jeżeli chcemy budować drugiego człowieka, a nie rujnować, potrzebujemy poszerzać jego wyobrażenia o tym, co jest możliwe.

Jakie warunki potrzebuje spełniać ktoś, by można było poszerzać jego wyobrażenia o tym, co jest możliwe? Jezus poszerzał wyobrażenia uczniów. Dlaczego akurat ich? Ponieważ byli gotowi się uczyć. Bez gotowości uczenia się, poszerzenie wyobrażeń nie ma sensu. Zresztą i tak nie zostanie przyjęte. Gdyby nie było po stronie uczniów gotowości uczenia się, przyjmowania nowych rzeczy, to gdy Jezus powiedział im „pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”, pewnie by odpowiedzieli „niemożliwe, bo z czego będziemy żyli?!” „Hm, no tak, z czego będziecie żyli? No to wracajcie do łowienia ryb.” Na szczęście byli otwarci i pozwolili, by Jezus poszerzał ich wyobrażenia. Zareagowali odpowiednim oddaniem.

Jezus nie poprzestał na tym poszerzaniu wyobrażeń. Było wiele innych poszerzeń, a wśród nich to chyba największe:

30 … żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. (Ewangelia Łukasza 22)

Jezus niesamowicie poszerzył ich wyobrażenia o tym, co ich czeka. Patrzymy też na inny przypadek zaprowadzania królestwa Bożego w człowieku, jakim był człowiek opętany. Zobaczmy, co Jezus dla niego zrobił:

8 Powiedział mu (Jezus) … : «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka»… 10 I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. 11 A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. 12 Prosili Go więc: «Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli». 13 I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. 14 Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. 15 Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. (Ewangelia Marka 5)

Jak Jezus poszerzył wyobrażenia tego człowieka o tym, co jest możliwe? On nie myślał, że spotka go jeszcze w życiu coś dobrego, widział siebie jako skazanego na moc zła. Podobnie jak człowiek opanowany przez jakiś nałóg, który myśli, że już chyba nigdy sobie nie poradzi. A tu po paru chwilach opętamy siedzi wolny, ubrany i przy zdrowych zmysłach.

To jest to samo, jak czasami słyszymy przesłanie Bożego Słowa: „Jesteś wolny. Jezus wyzwolił ciebie od wszelkiego przymusu grzeszenia.” Ktoś, kto zaufał Chrystusowi, potrzebuje to usłyszeć: „Jesteś wolny, zaczyna się nowe życie”.

Możemy poszerzać wyobrażenia naszych podopiecznych o tym, co jest możliwe w ich życiu, pod warunkiem, że naprawdę w to wierzymy. Mów ludziom, kim mogą się stać, jeżeli naprawdę ufasz, że mogą takimi się stać. Niezwykłość roli, w jakiej występujesz, polega na tym, że potrafisz zobaczyć w ludziach potencjał, którego oni sami nie dostrzegają. Bóg może posłużyć się tobą, by przesuwać granice, które tkwią w głowach ludzi, zgodnie z tym, jak Duch Święty prowadzi.

Tyle o pierwszym narzędziu budowania, jakim jest poszerzanie wyobrażeń. Drugim narzędziem jest…

(2) Pokazywanie wzoru

Jezus powiedział do uczniów „uczynię was rybakami ludzi”, poszerzył ich wyobrażenia. A parę rozdziałów dalej ma miejsce następne zdarzenie:

9 Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. (Ewangelia Mateusza 10)

Co Jezus zrobił dla uczniów? Pokazał im wzór, jak można to robić. Uczniowie siedzą razem z Jezusem i jakimiś nowymi ludźmi, którzy tłumnie lgnęli do Niego. Teraz poszerzone wyobrażenia napotykają na rzeczywisty wzór, jak można to robić. I to jest drugi element budowania ludzi: pokazywanie wzoru.

Koledzy, którzy spotkali się po latach, dalej rozmawiali o swoich ścieżkach, które wyniosły ich na szczyt. Ten, który został architektem, opowiadał, jak towarzyszył swojemu mentorowi, słynnemu architektowi, w różnych sytuacjach i obserwował, jak jest wytrwały i nieustępliwy w relacjach z inwestorami. Raz pojechali do Kopenhagi, gdzie jego mistrz zaprojektował spalarnię śmieci, która była jednocześnie wielopoziomowym parkingiem i stokiem narciarskim. Jedną z charakterystycznych cech jego projektu było to, że dym ze spalarni miał wydobywać się w kształcie kółek puszczanych jakby z fajki. I rzeczywiście dopiął swego, chociaż podrażało to mocno projekt. Innym razem walczył jak lew o zastosowanie odpowiedniego rodzaju stali na elewację jednego z budynków na Manhattanie, gdzie inwestorzy chcieli zamienić ją na jakieś tanie okładziny. Zagroził zerwaniem kontraktu i dopiął swego.

„To mnie ukształtowało” – powiedział – „dzisiaj, gdy walczę o swoje projekty, jestem równie nieustępliwy. Zresztą popatrzcie na moje dzieło.” I wskazał na zachwycający obiekt Walencji, zwany Miastem Sztuki i Nauki. „To twoje dzieło?” – zapytali przyjaciele. „A jakże!”

Drugie narzędzie budowania ludzi: pokazywanie wzoru. To, w którą stronę pobiegnie ich życie, zależy od wzorów, jakie będą mieli okazję obserwować. Paweł Apostoł mocno podkreśla to narzędzie budowania ludzi:

1 Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa. (1 List do Koryntian 11) 17 Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. (List do Filipian 3)

Być wzorem wartym naśladowania. Paweł, nie waha się powiedzieć „naśladujcie mnie i tych, którzy postępują według tego wzoru.” Dlaczego? Bo jak nie będą naśladować jego, to zaraz pojawią się inne wzory, niezbyt dobre. Nie każdego warto naśladować, bo niektórzy zmierzają na manowce i tam pociągną ciebie. Nie wszystko, co usłyszysz, nawet wśród chrześcijan, jest dobrym wzorem, bo nie wszyscy rosną w stronę najlepszego wzoru – Chrystusa. Ważne pytanie, w czym potrzebujemy być wzorem dla innych? Wylicza to Paweł w 2 Liście do Tymoteusza 3:

10 Ty natomiast poszedłeś śladem mojej nauki, sposobu życia, zamierzeń, wiary, cierpliwości, miłości, wytrwałości, 11 prześladowań… (2 List do Tymoteusza 3)

Oto osiem dziedzin, w których warto być wzorem dla innych. Warto być wzorem choćby nauki, czyli sposobu myślenia. Człowiek żyje tak, jak myśli.  Za wszystkim, co robimy, stoi jakiś sposób myślenia. Pytanie, czy jest to sposób myślenia pasujący do umysłu Chrystusa? Warto się tego sposobu myślenia uczyć.

Wśród wymienionych tu rzeczy jest też to, by być wzorem miłości, czyli „pojemności” oddania Bogu i ludziom. Do jakiego stopnia jestem oddany? Może to być spontaniczne oddanie, albo jeszcze lepiej, dobrze przemyślane.

Jest tu wymienionych osiem dziedzin, w których warto być wzorem dla innych. Popatrzmy na wszystkie razem. Warto być wzorem:

  1. Nauki: sposobu myślenia, zasad, które składają się na umysł Chrystusa.
  2. Sposobu życia: przełożenia nauki na codzienne życie, konkretne działania.
  3. Zamierzeń: wizji, jaką ktoś odbiera od Boga, wartości, które za nią stoją.
  4. Wiary: opierania się na Bogu, a nie na sobie.
  5. Cierpliwości: podejścia do innych ludzi pełnego wyrozumiałości,
  6. Miłości: „pojemności” oddania Bogu i ludziom.
  7. Wytrwałości: nie zniechęcania się, pomimo długodystansowego wysiłku,
  8. Prześladowań: sposobu reagowania na przeciwności.

Gdy z kolei Piotr Apostoł pisze o byciu wzorem, podkreśla następującą rzecz.

2 paście stado Boże … 3 … jako żywe przykłady dla stada. (1 List Piotra 5)

Mamy być żywymi przykładami, czyli możliwymi do obserwowania, obecnymi, pełnymi osobistej otwartości, a nie schowanymi przed ludźmi, pokazującymi się tylko, by nauczać.

Powracając do najtrudniejszego przypadku – człowieka uwolnionego od demonicznego zniewolenia – czy Jezus pokazał mu jakiś wzór? Tak! Był to wzór miłości, czyli tej „pojemności” oddania Bogu i ludziom. Będąc tak zajętą Osobą, jaką był, przypłynął tamtego dnia do jego kraju i podjął misję wobec niego – człowieka z największymi problemami. Jezus pokazał wzór miłości i troski o drugiego człowieka, wzór pojemności oddania dla innych. Jak ten wzór przyda się uwolnionemu człowiekowi, to za chwilę zobaczymy. W każdym razie, drugie narzędzie budowania ludzi: bycie wzorem.

Przechodzimy do trzeciego narzędzia budowania. Jest nim:

(3) Stawianie wyzwań

Jezus w pewnym momencie zrobił coś dla swoich uczniów:

5 Tych to Dwunastu wysłał Jezus … 7 Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”. (Ewangelia Mateusza 10)

Co zrobił Jezus? Postawił wyzwanie. Jezus najpierw poszerzył ich wyobrażenia, następnie dał własny przykład, a teraz czas na kolejny krok. Jezus postawił wyzwanie, wysłał ich z misją. Ale zrobił coś jeszcze:

30 Wtedy Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. (Ewangelia Marka 6)

Po wykonaniu zadania Jezus zapewnił im możliwość, by opowiedzieli Mu o tym, jak działali. Co to za cząstka budowania? To stwarzanie okazji, by być przed kimś odpowiedzialnym, na przykład przed tym, który postawił wyzwanie. To jest więc trzeci element budowania ludzi w całości: stawianie wyzwań i tworzenie okazji, by być przed kimś odpowiedzialnym.

Trzej koledzy rozmawiali o tym, jak dotarli na szczyt. Ten, który został słynnym pianistą opowiadał o tym, ile to razy rezygnował i gdzie jego mentor go znajdywał, w jakich miejscach, do których uciekał, by się schować. Ale mentor  zawsze go znajdował i dawał kolejną zachętę i wyzwanie, dopóki sam nie nauczył się radzić sobie ze zniechęceniem i rezygnacją. Gdyby nie mentor, nigdy nie znalazłby w sobie wystarczającej motywacji, by dojść do mistrzostwa.

Otóż to! Bez stawiania wyzwań i stwarzania okazji do bycia przed kimś odpowiedzialnym nie ma rozwoju. Osoba, która buduje innych, potrzebuje umożliwiać im to i zapewnić, by mieli okazję być przed kimś osobiście odpowiedzialni.

Tak więc, stawianie wyzwań. Ale jakie są Boże standardy stawiania wyzwań? Zawsze w połączeniu z mocnym docenianiem. Ktoś nazwał to zasadą kanapki. Jeżeli chcesz postawić komuś wyzwanie, na spód docenienie, do środka wyzwanie, na wierzch docenienie. Niech doceniania będzie zdecydowanie więcej.

Chcąc, by podopieczni się rozwijali, potrzebują sporych samodzielnych wyzwań. Stawianie trudnych wyzwań to najważniejsza cecha budowania ludzi na uczniów Chrystusa. Jest to cecha wyróżniająca od wszelkiego innego rodzaju działalności. Budowanie ludzi na uczniów Chrystusa bez stawiania wyzwań po prostu nim nie jest.

Mała grupa jest właśnie miejscem stawiania osobistych wyzwań. Jeżeli jesteś prowadzącym, potrzebujesz nabyć umiejętności stawiania wyzwań. Między prowadzącym, a uczestnikami potrzebne jest pewne napięcie, które wynika właśnie ze stawiania wyzwań. Zbyt bliskie związki mogą to utrudniać lub wręcz uniemożliwiać. Pewne napięcie jest nieuniknione. Bądź delikatny, ale nie unikaj go. Trzeba się tego nauczyć po prostu robiąc to.

Do stawiania wyzwań potrzebna jest odwaga. Jeżeli we wspólnocie stawiane są wyzwania, ktoś patrzący z boku może zrobić z tego zarzut, że tu ktoś kogoś męczy, trzyma żelazną ręką itp. A przecież w każdej innej dziedzinie wyzwania są normą: w rodzinie, w pracy, w szkole, w sporcie. Bez tego nie ma rozwoju. I wszędzie są napięcia. Ktoś młody mówi na przykład: „Ten nauczyciel nie będzie mi mówił, co mam robić.” A przecież należy to do istoty uczenia się, że ktoś mówi, co mamy robić. Napięcia są wszędzie. I nikt nie mówi: zlikwidujmy szkołę, bo są napięcia.

Czasami przyjaźń z osobą prowadzącą może być trudna, gdy stawiane są wyzwania. O wiele łatwiej przyjaźnić się z kimś, kto nie stawia wyzwań. Ale z takiej łatwej przyjaźni nic nie wynika. Jeżeli jesteś uczestnikiem grupy, możesz zauważyć, że przyjemniej ci spędzać czas z kimś, kto nie stawia tobie wyzwań. Warto rozumieć własne odczucia. Nic dziwnego – to jest przyjemniejsze, bo nie ma tu wyzwań, można miło spędzić czas. Ale warto rozumieć, że dla rozwoju nic z tego nie wynika.

Jest to dosyć częste zjawisko w małych grupach. Jest prowadzący, który stawia wyzwania i jest pewne napięcie. Ale obok jest inny uczestnik grupy, z którym się bardzo miło spędza czas. Ale to nie on jest dla ciebie wzorem do naśladowania. Gdybyś miał zostać wielkim pianistą i mentor stawiałby tobie wyzwania, ale jakiś kolega by powiedział: „Chodź, pogadamy, pójdziemy na piwo, spędźmy miło czas…” Z pewnością spędzicie miło czas i fajnie sobie pogadacie, jest tylko drobny szczegół: nie zostaniesz wielkim pianistą.

Warto rozumieć, o co chodzi. Po co cały ten wielki wysiłek, by budować uczniów, tworzyć małe grupy? Czy po to, by było fajnie, miło i przyjemnie? Czy nie po to, by ludzie byli budowani? Warto rozumieć, o co się staramy i co powoduje, że rośniemy. To jednak przyjaźń z tym, który stawia wyzwania, spowoduje, że zostaniesz budowniczym uczniów i dostaniesz w niebie ogromną nagrodę. Chociaż jest to przyjaźń nieco trudniejsza.

Jakie są jeszcze inne ważne zasady stawiania wyzwań? Nie stawiajmy wyzwań, jeżeli sami ich nie podjęliśmy. Jeżeli ktoś nie nauczył się przyjmowania wyzwań jako uczeń, nie ma kwalifikacji, by stawiać je innym. Może ktoś chętnie stawia wyzwania innym, ale sam nie przyjął ani jednego. To go zupełnie dyskwalifikuje jako kogoś, kto powinien stawiać innym wyzwania.

Dlaczego warto przyjmować wyzwania i być przed kimś odpowiedzialnym? Dlaczego warto postawić to na pierwszym miejscu?

8 …(Bóg) rozdał ludziom dary… 11 I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami 12 dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi… (List do Efezjan 4)

Bóg obdarzył ludzi darami, czyli niepowtarzalnymi uzdolnieniami. Również ciebie. Drzemią w tobie ogromne dary. Ale chcąc uruchomić ten potencjał, potrzebni są ludzie, którzy w tym pomogą.  Człowiek nie posiada wystarczających zdolności, by samemu uruchomić swój potencjał. Potrzebuje, by ktoś nad nim czuwał i pomógł mu w tym. Jest wiele sił, które ściągają nas z tej drogi, dlatego, jeżeli pomagasz innym, stwórz im okazję do bycia odpowiedzialnymi przed tobą i nie uchylaj się od tego.

Jednak nie domagaj się tego i nie proś o to. Tylko stwórz okazję. To jest niezwykła okazja, a nie przykry obowiązek. Okazja by dojść do pełni swojego potencjału. Jeżeli ktoś tego nie docenia i chce zmarnować swoje życie, jego prawo. Potrzebujesz szukać tych, którzy to docenią.

A jakie wyzwanie postawił Jezus temu nieszczęśnikowi, którego uwolnił od demonicznego zniewolenia? Przeczytajmy dalszy opis wydarzenia:

18 Gdy (Jezus) wsiadł do łodzi, prosił Go opętamy, żeby mógł zostać przy Nim. 19 Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». 20 Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili. (Ewangelia Marka 5)

Jezus postawił mu wyzwanie, by wrócił do domu, do swoich bliskich i opowiadał, co Bóg dla niego zrobił. Chociaż uwolniony wolał zostać przy Nim. Jednak Jezus wiedział, co jest najlepsze dla jego przyszłości. Gdy przyglądamy się bliżej, możemy zobaczyć, jak wielkie znaczenie miała powierzona uwolnionemu misja, bo Jezus zamierzał powrócić do tych miast, a to, co zrobi uwolniony, będzie wielkim przygotowaniem na kolejne przyjście Jezusa. I wtedy ludzie zupełnie inaczej zareagują na jego przybycie, bo za pierwszym razem nikt nie wyszedł Mu na spotkanie, za wyjątkiem tego opętanego. Za parę tygodni, czy miesięcy będzie inaczej, dzięki świadectwu uwolnionego. Dlatego Jezus postawił wyzwanie.

Został nam jeszcze jeden sposób budowania ludzi:

(4) Kierunkowanie

Oto wydarzenie opisane w Ewangelii Marka 13:

1 Gdy wychodził ze świątyni, rzekł Mu jeden z uczniów: Nauczycielu, patrz, co za kamienie i jakie budowle! 2 Jezus mu odpowiedział: Widzisz te potężne budowle? Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. (Ewangelia Marka 13)

Uczniowie zwracają uwagę na architekturę świątyni, jej wspaniałość. Jezus wykorzystuje okazję, by powiedzieć, co ile jest warte. Mówi, że nie zostanie kamień na kamieniu. Co więc zrobił Jezus dla uczniów? Można powiedzieć: kierunkował ich. Kierunkowanie to korygowanie sposobu myślenia.

Trzej koledzy dalej opowiadali o tym, jaki wpływ wywarli na nich mentorzy. Ten będący rakietą numer jeden, wspominał, jak jego mentor mówił mu: „Nie wal rakietą, jak cepem, włóż więcej inteligencji. Przez walenie cepem zaczniesz wygrywać, ale kibice przestaną przychodzić na twoje mecze, bo będą nieciekawe i stracisz motywację. Graj inteligentnie!” Kierunkowanie.

Do pianisty jego mentor zwykł mawiać: „Musisz zagrać utwór tyle razy, aż nabierzesz do niego obrzydzenia – to początek dobrego grania.” A architekt słyszał od swojego mentora: „Zawsze myśl o tym, jak twoje dzieło będzie wyglądało za 30 lat. Pomyśl, jak będzie się starzało, bo nowe będzie tylko parę lat, a przez całą resztę będzie stare.” Kierunkowanie.

Jak my możemy kierunkować swoich podopiecznych? Kierunkowanie dotyczy sposobu myślenia. Za każdym razem, gdy zauważymy, że nasz podopieczny… jego sposób myślenia nie jest dobry, czy doskonały, możemy kierunkować, czyli wskazywać doskonały sposób myślenia, według umysłu Chrystusa. Możemy na przykład uświadamiać, co ile jest warte, co jest trwałe, a co przemijające, wskazując na prawdy z Bożego Słowa, w takim razie, w co warto się angażować. Chronimy przez to przed zmarnowaniem życia i rozczarowaniem.

Największy problem z kierunkowaniem? Gdy ktoś sam nie ma przemienionego umysłu na wzór Chrystusa, a zabiera się za kierunkowanie innych. Jednym z przykładów złego kierunkowania jest akcent na sprawy powierzchowne, zamiast na serce, na motywy. To samo dotyczy kierunkowania opartego na goryczy. Warto, by nasi podopieczni jak najszybciej nauczyli się właściwej oceny, by nie stali się ofiarami złego kierunkowania.

A co zrobić, gdy nie mam jeszcze odpowiedniego autorytetu, a chciałbym pomóc przez kierunkowanie? W takiej sytuacji możemy wskazać na inny autorytet, który przez drugą osobę jest uznawany i przedstawić siebie jako tego, który też się uczy.

Kto kogo powinien kierunkować? Nie każdy każdego. Tylko prowadzący grupę wobec podopiecznych i to w sposób uwzględniający, ile ma autorytetu i zaufania. Czasami potrzebne będzie właśnie wskazywanie na inny autorytet.

Co jeszcze trzeba tu powiedzieć? Bazą kierunkowania jest totalna, bezwarunkowa akceptacja: umownie 9/10 wyrażania akceptacji, 1/10 korygowania. Jeżeli nie ma odpowiedniego wyrażania akceptacji, kierunkowanie jest niszczące i zabija więzi między ludźmi. Uciekną od nas.

A jak Jezus kierunkował człowieka uwolnionego z demonicznego zniewolenia? Przeczytajmy pominiętą część opisu z Ewangelii Marka 5:

16 A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. 17 Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic. (Ewangelia Marka 5)

Z perspektywy ludzi, uwolnienie opętanego człowieka kosztowało dwa tysiące świń. Czy było warto? Prosili, by Jezus jednak odszedł od nich. Dlaczego Jezus pozwolił, by świnie potonęły? Pewnie by pomóc coś przewartościować. To było korygowanie myślenia, co ile jest warte.

Bóg pragnie posługiwać się nami, byśmy byli Jego narzędziami w budowaniu ludzi. Patrzyliśmy na cztery sposoby budowania. Wykorzystajmy każdą okazję, by się w tym ćwiczyć.

Za każdym razem, gdy widzimy człowieka, który bardzo potrzebuje panowania Boga w jego życiu, gdy widzimy, na przykład, takich małych chłopców, umorusanych, podrapanych, albo dzisiejszy odpowiednik, grających na telefonach, albo gdy mamy do czynienia z naszymi podopiecznymi, oddajmy siebie do dyspozycji Chrystusa, by użył nas w ich życiu, przez te cztery narzędzia budowania: poszerzanie granic, dawanie wzoru, rzucanie wyzwań, kierunkowanie.

Grzegorz Bednarczyk

Warto być wzorem:

  1. Nauki: sposobu myślenia, zasad, które składają się na umysł Chrystusa.
  2. Sposobu życia: przełożenia nauki na konkretne działania.
  3. Zamierzeń: wizji, jaką odbieram od Boga.
  4. Wiary: opierania się na Bogu, a nie na sobie.
  5. Cierpliwości: podejścia do innych ludzi pełnego wyrozumiałości.
  6. Miłości: „pojemności” oddania Bogu i ludziom.
  7. Wytrwałości: nie zniechęcania się, pomimo długodystansowego wysiłku.
  8. Prześladowań: sposobu reagowania na przeciwności.