Wspólnota niezwykłych więzi
•
Jakie są charakterystyczne cechy naszego duchowego nurtu, do których Bóg nas doprowadził? Dobrze jest znać swoją tożsamość.
•
26 kwietnia 1986 roku nad ranem nastąpiła eksplozja reaktora atomowego w Czarnobylu. Ta eksplozja zmieniła świat w sposób nieodwracalny. Ilość substancji radioaktywnych, która przedostała się do atmosfery, była około sto razy większa niż podczas zrzucenia bomb na Hiroszimę i Nagasaki. Nastąpiła śmiercionośna reakcja łańcuchowa, która zmieniła życie milionów.
Ale dokładnie podczas tego samego weekendu miało miejsce inne zdarzenie, które zmieniło nasze życie – Ewy i moje. Pojechaliśmy do Krynicy na spotkanie chrześcijańskich liderów i właśnie podczas tego spotkania ktoś narysował na flipcharcie dwa obrazki obok siebie, dwa schematy chrześcijańskiej wspólnoty: schemat autobusu, rzędy siedzeń i schemat reakcji łańcuchowej, czyli jądro, od którego rozchodzą się coraz to kolejne gałązki, jak drzewo. Padło pytanie: który rodzaj chrześcijańskiej wspólnoty był zamysłem Jezusa? Schemat ludzi w rzędach, jak w autobusie, czy schemat reakcji łańcuchowej?
Ten obraz wbił się mocno w pamięć i powstało pragnienie, by poświęcić życie, by taką wspólnotę budować. Trzy lata później znaleźliśmy się w Bielsku-Białej, w poszukiwaniu, mówiąc obrazowo, „rozszczepialnych pierwiastków” i tu je dzięki Bogu znaleźliśmy.
Ale wszystko zaczęło się… nieco ponad dwa tysiące lat temu. Zapoczątkowana została reakcja łańcuchowa. Ta reakcja zaczęła się od małej grupy uczniów Jezusa. To, co zasługuje na szczególną uwagę, to rodzaj więzi, jakie łączyły osoby w tej grupie. Tak jak między cząstkami elementarnymi atomu musi się coś dziać, by nastąpiła reakcja łańcuchowa, to jaki rodzaj więzi jest przewidziany dla kościoła według jego Twórcy, Jezusa Chrystusa? Jakie to więzi?
Model
•
Stąd temat prezentacji: „Wspólnota niezwykłych więzi”. Przyjrzyjmy się temu, co może wiązać ludzi w chrześcijańskiej wspólnocie. Jaki jest model tych więzi i jakie jest jego zastosowanie?
Jezus i uczniowie
•
Popatrzmy na tą pierwszą grupę, grupę Jezusa. Na czym polegały więzi? Pewnego dnia na początku publicznej działalności, Jezus zobaczył, że idą za nim dwaj mężczyźni:
38 Jezus … odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie? Oni powiedzieli do Niego: Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz? 39 Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. (Ewangelia Jana 1)
Jezus zaprosił dwóch napotkanych ludzi do swojego domu. Spędzili razem resztę dnia. Tak zaczęła się ich przyjaźń. Ale już tam na początku możemy zobaczyć pewną prawidłowość, szczególną cechę tej przyjaźni. Jezus powiedział do jednego z pierwszych uczniów:
42 …Ty jesteś Szymon … ty będziesz nazywał się Kefas – to znaczy: Piotr. (Ewangelia Jana 1)
Jezus rzucił Szymonowi wizję, kim będzie w przyszłości. Tą cechą przyjaźni, którą możemy tu zaobserwować, jest wyraźny kierunek budowania, kierunek wpływu. To uczniowie uczyli się od Jezusa, a nie na odwrót. Tu jest zilustrowana najważniejsza zasada dotycząca niezwykłych więzi jakie pokazał Jezus. Najważniejsze budowanie jest jednokierunkowe, gdy ktoś uczy się od kogoś. Chociaż nie jest to jedyne budowanie, jest też budowanie równoległe, z podobnego poziomu, o tym później. Ale najważniejsze jest budowanie jednokierunkowe. Nie może go zabraknąć, by była reakcja łańcuchowa. To Jezus budował uczniów, a nie uczniowie Jezusa i nie uczniowie między sobą nawzajem.
Chcąc, by coś takiego się udało, potrzebne jest coś z dwóch stron. Do osobistych więzi musi być coś dodane: Z jednej strony troska wyrażająca się w starannym budowaniu, a z drugiej gotowość uczenia się. Gdy tego nie ma, gdy jest podejście „ja wiem lepiej”, „ja wiem swoje”, to nie ma warunków, aby takie budowanie nastąpiło. Reakcja łańcuchowa nie zajdzie. Musi być budowanie jednokierunkowe.
Tą cechę więzi podkreśla też Jezus w Ewangelii Jana 15, ale dodaje tam coś jeszcze:
15 …nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. (Ewangelia Jana 15)
Tu znowu widzimy przyjaźń, która jest wyraźnie ukierunkowana co do wpływu. Ktoś jest mentorem, ktoś uczniem. Ale jednocześnie ten, który jest nauczycielem, mentorem, sam najpierw odbiera to, co ma przekazać dalej. Nawet Jezus – odbierał od Ojca to, co przekazywał dalej. Czasami lekcja, która jest do przekazania, bywa trudna.
8 A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. (List do Hebrajczyków 5)
Jezus sam stanął wobec takiego wyzwania. Gdy przed aresztowaniem, w Ogrodzie Getsemane zmagał się z wyzwaniem, Jego pot był jak krople krwi. Sam musiał się nauczyć tej lekcji, by przekazać wzór dalej. To jest cena tej przyjaźni. Potrzebna jest postawa otwartości i przyjmowania tego, co mentor proponuje. Otwartość oznacza też akceptację tego, że nie zawsze będzie miło i przyjemnie. Czasami może boleć, ale taka jest cena tej przyjaźni. Jednak rezultaty są niezwykłe.
Jeżeli jednak ktoś komunikuje: „nie mów mi niczego, co jest przykre”, będzie to bardziej spotkanie towarzyskie, z którego niewiele wyniknie, na pewno nie reakcja łańcuchowa. Reakcja łańcuchowa zostaje w tym miejscu przerwana.
Mojżesz i Jozue
•
Popatrzmy też na inny przykład z Biblii – cofnijmy się 1400 lat wstecz – przykład Mojżesza i Jozuego. Mojżesz był przywódcą narodu, a Jozue był młodym chłopakiem, którego Mojżesz wziął do swego najbliższego otoczenia, by się przy nim uczył. Oto jedno ze zdarzeń:
27 Eldad i Medad wpadli w obozie w uniesienie prorockie. 28 Jozue … rzekł: Mojżeszu, panie mój, zabroń im! 29 Ale Mojżesz odparł: Czyż zazdrosny jesteś o mnie? (Księga Liczb 11)
Zdarzyło się, że pewni ludzie doświadczyli prorockiego uniesienia. Młody Jozue ma pomysł, by im zabronić. Jest to dla Mojżesza okazja, by go czegoś nauczyć. Mówi: „Czyż zazdrosny jesteś o mnie?!” Co robi Mojżesz? Kieruje uwagę Jozuego na jego własne motywacje, jakby mówił: „Dlaczego chcesz coś zmienić? Dlaczego ci na tym zależy? Patrz na serce.” Jozue pewnie się przestraszył, że tamci ludzie mogliby zdobyć duży autorytet w oczach ludzi i w ten sposób trochę przyćmić autorytet Mojżesza, a przy okazji jego. Jozue potrzebuje nauczyć się patrzyć na swoje motywacje. Możemy tu zobaczyć więź nastawioną na budowanie Jozuego przez Mojżesza, na jednokierunkowy wpływ.
Jeszcze jedno zdarzenie, gdy Mojżesz i Jozue schodzili z tablicami z przykazaniami z góry Synaj, zobaczyli, że pod ich nieobecność lud uczynił sobie złotego cielca i zaczął oddawać mu cześć:
17 Jozue, usłyszawszy odgłos okrzyków ludu, powiedział do Mojżesza: W obozie rozlegają się okrzyki … 19 … Mojżesz zbliżył się do obozu i ujrzał cielca i tańce. Rozpalił się wówczas gniew Mojżesza i rzucił z rąk swoich tablice i potłukł je u podnóża góry. 20 A porwawszy cielca, którego uczynili, spalił go w ogniu, starł na proch, rozsypał w wodzie i kazał ją pić Izraelitom. (Księga Wyjścia 32)
Jozue mógł widzieć swojego mentora w różnych sytuacjach, zobaczyć, jak mu zależało. Jakie były skutki? Jakim człowiekiem stał się dzięki temu Jozue? Możemy zobaczyć różnicę między nim i innymi osobami w otoczeniu Mojżesza. Jozue jako uczeń Mojżesza nauczył się najwięcej. Inni ludzie w otoczeniu Mojżesza, którzy byli bardziej partnerami w służbie, nie osiągnęli tego, co Jozue. To on stał się zwycięskim wodzem, który wprowadził naród do Ziemi Obiecanej. Taką różnicę sprawiają te niezwykłe więzi i budowanie jednokierunkowe. Rezultaty są nieporównywalne.
Dawid i Jonatan
•
Popatrzymy na kolejny przykład przyjaźni. Przemieszczamy się 400 lat do przodu: Dawid i Jonatan. Tym razem jest to przykład przyjaźni na jednym poziomie, kiedy nie ma wyraźnego zwrotu w budowaniu, jak dwóch uczestników jednej grupy między sobą. Zaobserwujmy dwie cechy tej równoległej przyjaźni.
57 Kiedy Dawid wrócił po zabiciu Filistyna (Goliata)… w ręce niósł on głowę Filistyna (1 Księga Samuela 17) 1 Kiedy właśnie przestał przemawiać do Saula, dusza Jonatana przylgnęła całkowicie do duszy Dawida. Pokochał go Jonatan tak jak samego siebie… 3 Jonatan zawarł z Dawidem związek przyjaźni … 4 … zdjął płaszcz, który miał na sobie, i oddał go Dawidowi … aż do swego miecza, łuku i pasa. (1 Księga Samuela 18) 17 Mówił (Jonatan) do niego: … Ty będziesz panował nad Izraelem, ja zaś będę drugim po tobie. (1 Księga Samuela 23)
Dlaczego powstała między nimi przyjaźń? Co ich przyciągało do siebie? Głowa Goliata, którą Dawid niósł pod pachą po zwycięstwie nad nim, nie była bez znaczenia. Połączyło ich wielkie oddanie dla tej samej sprawy – By wywalczyć coś dla Boga. Byli wielkimi pasjonatami dla Boga i to ich łączyło. Druga rzecz: Dawid i Jonatan mocno się między sobą różnili. Dawid był wtedy pasterzem z prowincji, Jonatan był synem króla i następcą tronu. Jednak dla Jonatana tron nie był wart osłabienia przyjaźni z Dawidem. Oddanie przyjacielowi było silniejsze niż osobiste ambicje. Jonatan przepuścił Dawida przodem, był gotowy uznać jego przywództwo, bo wiedział, że Bóg namaścił go na króla.
Przedmioty, które Jonatan darował Dawidowi, to były symbole jego statusu – był synem króla, księciem. Ofiarowanie ich oznaczało wielkie oddanie. Takie więzi łączyły Dawida i Jonatana: wielka pasja dla Boga i puszczenie drugiego przodem,
Paweł, Tymoteusz i Tesaloniczanie
•
I jeszcze jeden przykład niezwykłych więzi. Przenosimy się w czasie do przodu, dwadzieścia kilka lat po Jezusie, i patrzymy na więzi między Pawłem i Tymoteuszem po jednej stronie, a chrześcijanami w jednej ze wspólnot chrześcijańskich w tamtym czasie, której uczestnicy dopiero co stali się chrześcijanami. Zobaczmy, jak Paweł wspomina pobyt wśród nich:
7 … stanęliśmy pośród was pełni skromności, jak matka troskliwie opiekująca się swoimi dziećmi. 8 Będąc tak pełni życzliwości dla was, chcieliśmy wam dać nie tylko naukę Bożą, lecz nadto dusze nasze … (1 List do Tesaloniczan 2)
Jakie więzi łączyły Pawła i Tymoteusza z ich podopiecznymi? Dwie cechy. Odnoszą się do nich jak … matka opiekująca się dziećmi. Jaką postawę ma matka wobec dzieci? Ważne są dla niej problemy dzieci, a nie jej problemy. Matka nie obarcza dzieci swoimi problemami. Gdy troskliwie opiekuje się dziećmi, nie ma wręcz życia dla siebie.
Druga cecha: Byli gotowi oddać swoje dusze. Tu chodzi o postawę otwartości. Wylewanie duszy, dzielenie się tym, co przeżywam, postawa nie ukrywania tego. Dzielenie się swoimi dążeniami, zamiarami, nie trzymanie ludzi na dystans, lecz otwartość.
…
Jak widzimy, Biblia pełna jest przykładów tych niezwykłych więzi, które powodują reakcję łańcuchową. W nich leży tajemnica pomnażania. To jest model.
Jak budować?
•
Jak my możemy budować takie więzi? Wskazanych zostanie 5 rzeczy potrzebnych do budowania niezwykłych więzi w chrześcijańskiej wspólnocie, na podstawie modelu, który poznaliśmy.
1. Mała grupa
•
To wszystko, co zostało powiedziane o niezwykłych więziach, o przyjaźni, przekłada się na małą grupę, na wzór grupy, jaką pokazał Jezus Chrystus. W naszej wspólnocie staramy się o to, by każdy mógł być w dobrej małej grupie, gdzieś w ciągu tygodnia. Właśnie ta mała grupa jest potencjalnym miejscem, W którym można tego wszystkiego doświadczyć, wszystko zastosować.
2. Czas + jakość
•
Chcąc, by powstały więzi, potrzebny jest czas, regularne spotkania. Jezus miał dla uczniów czas, był zawsze dostępny, jednocześnie oczekiwał podobnego oddania. My potrzebujemy to naśladować, chociaż musimy pogodzić z wieloma obowiązkami.
Przyjaźń to wspólne przebywanie. Ważna zasada: takiej przyjaźni nie da się zmieścić w tak zwanym wolnym czasie, który nam pozostanie po innych wyzwaniach. „Jak zostanie mi czasu, to przyjdę.” Nie! To się nie uda. To trzeba planować. Najlepiej się udaje, gdy jest stały czas w tygodniu na spotkanie małej grupy.
Ale musi też to być czas, który ma swoją jakość. Dobre studium Biblijne, dobrze przygotowane, do tego dobre narzędzia budowania, takie jak rzucanie wizji, pokazywanie wzoru, stawianie wyzwań, kierunkowanie – o tym będzie w osobnej prezentacji. A więc czas + jakość.
To także… czas nieformalny. Warto, by prowadzący grupę inicjował czas nieformalny. Każdy pomysł jest dobry, np. jakieś jedzenie, podróżowanie. Jest to ważne, zwłaszcza na etapie budowania.
Bo całą przygodę bycia uczniem Chrystusa można podzielić na trzy okresy: zdobyć, zbudować, wysłać. Można to przyrównać do przygotowania ciasta, które później czaka na nas w kawiarni podczas spotkań wspólnotowych. Wyobraź sobie, że chcesz upiec wspaniałe ciasto. Najpierw musisz zdobyć składniki, potem musisz to ciasto wykonać, upiec. Zajmuje to sporo czasu. I już koniec? Zamiar wykonany? Nie, bo jeszcze trzeba je tu przynieść. Chyba, że nie doniesiesz i zjesz całe po drodze.
Podobnie przygoda bycia uczniem Chrystusa. Najpierw trzeba dać się zdobyć dla Chrystusa, zaufać Chrystusowi. To jest jak zdobycie składników. Potem jest czas bycia budowanym, długotrwałe budowanie, które trwa wiele lat. Jest jak przyrządzenie ciasta, upieczenie.
Ale później przychodzi etap, który można nazwać wysłaniem, kiedy to chrześcijanin albo troszczy się już o swoją grupę, jako prowadzący, albo jest współtworzącym taką grupę. Jest to jak przyniesienie tego ciasta, udostępnienie innym. Przychodzi czas, gdy następuje zwrócenie się na zewnątrz i tego czasu do wewnątrz nie trzeba już tak wiele. Jak z tym przykładem z ciastem, nie po to je piekliśmy, by samemu je zjeść. Jeżeli objemy się nim sami, to nie czujemy się zbyt dobrze.
Podobnie jest z małą grupą. Przychodzi czas, by dać coś z siebie. Na tym etapie zwykle wystarczają po prostu spotkania małej grupy, na przykład co dwa tygodnie, bo jak już troszczymy się o następnych, to nie mamy tego czasu tyle dla siebie. Właśnie jak matka troskliwie opiekująca się dziećmi – jak to było w naszym modelu. Ten czas nieformalny jest potrzebny już wobec nowych osób. A więc czas + jakość.
3. Skupienie na potrzebach podopiecznych
•
Kiedy już prowadzimy swoją grupę lub ogólne jesteśmy ze względu na czas na etapie wysłania, to jest ważna zasada: skoncentrowanie na potrzebach podopiecznych, zamiast na sobie.
Jak w naszym modelu, znowu: „Jak matka troskliwie opiekująca się dziećmi.” Gdy ważne są problemy dzieci, a nie moje własne. Skoncentrowanie się na potrzebach podopiecznych. Bo jeżeli zaczniemy zajmować podopiecznych naszymi problemami, konikami, ulubionymi tematami lub troskami, nic z tego nie wyjdzie. Nie powstaną niezwykłe więzi.
Nie chodzi też o popisywanie się wiedzą wobec tych, którzy są tu od niedawna, ale by mówić w taki sposób, by naprawdę pomóc. Tylko to, co jest im naprawdę potrzebne. Nie jesteś już na etapie znajdowania słuchaczy dla swoich trosk, ale znajdowania tych, których trosk ty posłuchasz, by pomóc. Taki syndrom: niby troska o nowych, a tak naprawdę, wykorzystanie ich dla własnego dobrego samopoczucia.
4. Otwartość
•
Przyjaźń to otwartość. Jezus mówił swoim uczniom wiele osobistych rzeczy, dzielił się odczuciami. Podobnie uczniowie. Nie było obszaru, w którym powiedzieliby: to nasza osobista sprawa. W modelu widzieliśmy też, jak Paweł i Tymoteusz byli gotowi oddać swoje dusze, to znaczy, wylać je przed podopiecznymi. To jest taka gotowość do dzielenia się tym, co przeżywam, nie ukrywania tego. Ale tylko zgodnie z poprzednią zasadą: Tylko to, co jest im potrzebne, dlatego, że jest dla nich budujące.
Również jak Mojżesz, w naszym modelu, który nie ukrywał przed Jozuem, jak mu zależy na Bożych sprawach. Ludzie potrzebują zobaczyć, jak nam zależy.
Otwartość. Jest pewien styl prowadzenia grupy, który sprzyja otwartości – jak najbardziej nieformalny, bez jakiegoś oficjalnego, napuszonego prowadzenia, całkiem na luzie. Styl jednocześnie pełny akceptacji, wynagradzania za otwartość, ale też z wyczuciem w stosowaniu żartów. Bo zbytnie spoufalanie się będzie przeszkodą w stawianiu wyzwań.
Jak możemy zachęcać do otwartości? Czasami warto zagrać otwartością, czyli powiedzieć coś, co będzie dosyć szczere, ale z wszelkim wyczuciem i delikatnością. To sprowadzi rozmowę na większą otwartość, zmieni poziom szczerości. Na przykład możesz powiedzieć: „Dzisiaj pokłóciłem się z żoną.” I tama skrytości zostaje przerwana.
Są też pewne pytania pomagające w budowaniu otwartości, zwłaszcza wśród mężczyzn, takie jak: Nad czym pracujesz? Jakie masz dylematy? Co sądzisz o… ? Co ci się marzy? Czym lubisz się zajmować? Co myślisz o tym, co Bóg mówi… ? Kogo sobie szczególnie cenisz?
A jednak może być tak, że żadne starania nie pomagają w otwartości. Wtedy rozwiązania warto poszukać w osobistej więzi z Bogiem.
7 Jeżeli chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo… (1 J 1)
Jeżeli chodzimy w światłości, to znaczy, jeżeli jesteśmy szczerzy wobec Boga, będziemy gotowi na otwartość wobec nich. Jeżeli więc dostrzegasz w sobie jakąś blokadę w budowaniu więzi z ludźmi, rozwiązanie polega na przełamaniu skrytości wobec Chrystusa. Jeżeli jest blokada, warto uznać, że stoi za tym jakieś ukrywanie czegoś przed Bogiem. I… powiedz Bogu coś bardzo szczerego, wyznaj to, „zagraj” szczerością. „Boże, ty widzisz moją złą skłonność do zazdrości, rywalizacji, pożądliwości itp.” Tu jest miejsce na własne przeżycia. A następnie warto zrobić to samo wobec jakiegoś człowieka, może lidera. Zagrać szczerością.
5. Jednokierunkowość.
•
Pamiętamy z naszego modelu, że przyjaźń, jaką pokazał Jezus, była ukierunkowana. Ktoś jest mentorem, ktoś uczniem. Przyjaźń z jednokierunkowym przekazywaniem wzoru, gdy ktoś potrafi dać więcej i Bóg się nim posługuje w życiu innych ludzi. Trzeba mocno podkreślić, że szczególna siła więzi leży w tej jednokierunkowości, by uczyć się od jednych i przekazywać innym, dokładnie na wzór, jaki zapoczątkował Jezus z uczniami.
Ale coś wtedy stoi na przeszkodzie: nasza natura i jej główny problem, jakim jest pycha i wyniosłość. Ja miałbym coś przyjąć od innych? Ktoś miałby mi powiedzieć, że coś mogę zrobić lepiej? A jednak… bez gotowości uczenia się od kogoś, nie da się zbudować wspólnoty według tego najlepszego wzoru, jaki pokazał Jezus. Nie wystarczą małe grupy, nie wystarczą jakieś więzi, potrzebne są więzi z taką właśnie przyjaźnią – z jednokierunkowym wpływem. One są niezastąpione.
Chociaż… przychodzi też czas na więzi równoległe. O nich za chwilę, o więziach równoległych. Ale, jeżeli ktoś jest bliżej początku drogi, zanim zostanie zbudowany i okrzepnie, potrzebuje środowiska małej grupy, opieki swojego lidera i tylko tego. Jeżeli ktoś stojący obok będzie temu nowemu uczniowi Chrystusa pokazywał inny obraz, albo, co gorsza, będzie ciągle poddawał w wątpliwość to, co mówi prowadzący, ten nowy uczeń Chrystusa stanie się najprawdopodobniej rozbitkiem i go tu z nami w przyszłości nie będzie.
Jest taki czas, taki etap rozwoju chrześcijanina, w którym potrzebuje on tylko budowania jednokierunkowego, nie równoległego. To jest decydujące dla jego przyszłości. To jest anatomia chrześcijańskiej wspólnoty, według wzoru Chrystusa. Potrzebujemy nauczyć się takiego myślenia, że ten ktoś, kogo Bóg tu przyprowadził, nowy uczeń Chrystusa, potrzebuje przyjaźni z jednokierunkowym budowaniem, a nie, że ktoś będzie wylewał na niego swoje frustracje, poddawał w wątpliwość, pokazywał równolegle inny wzór.
To się nie może dobrze skończyć. Pamiętajmy, że w podobnej sytuacji Paweł Apostoł w Efezie odłączył nowych uczniów spod nienajlepszego wpływu. Ale … czy ktoś da się odłączyć? Można poradzić: dla twojej najlepszej przyszłości – daj się odłączyć od innych wpływów, pod jeden wpływ, by wyrosło z tego coś najlepszego. Mamy tylko jedno życie. To jest anatomia wspólnoty według zamysłu Jezusa.
Budowanie równoległe
•
Budowanie jednokierunkowe, to zasadnicze budowanie, ale jest też budowanie równoległe, gdy możemy mieć pozytywny wpływ na siebie nawzajem. Staje się ono właściwe, gdy już dłużej jesteśmy naśladowcami Chrystusa. Tak jak było z uczniami Chrystusa. Był czas, gdy oni byli budowani, ale później sytuacja się zmieniła, Chrystus odszedł fizycznie. Przyszedł czas, gdy oni potrzebowali nawzajem siebie budować, kierowani przez Ducha Świętego. Niektórzy z nich stali się liderami dla innych, ale już nie było tak jednokierunkowo, jak na początku. Było to budowanie bardziej równoległe.
Podobnie jest we wspólnocie. Gdy mija wiele lat, coś się zmienia. Potrzebujemy zająć się kolejnymi pokoleniami chrześcijan, a wobec siebie nawzajem potrzebujemy równolegle się zachęcać i przyłożyć czasami nawet wielki wysiłek i oddanie, by budować siebie nawzajem.
Powracając do ilustracji z ciastem – by nie zjadać ciasta samemu, lecz udostępnić je innym, bo nie będziesz się zbyt dobrze czuł, czuła, gdy sam zjesz całe ciasto, skoncentrowany na sobie. Nie będzie to dobre samopoczucie. Poczęstuj nim innych.
W podobny sposób: podejmij wysiłek budowania i zachęcania innych, również równoległego. W naszym modelu widzieliśmy Dawida i Jonatana oraz dwa sposoby budowania. Po pierwsze, pasja dla Boga. Łączyła ich pasja dla Boga. Jeżeli jesteś takim pasjonatem dla spraw Boga – nie wszyscy nimi są, ale ty jesteś – i wiesz, że twój przyjaciel, np. z małej grupy, też jest pasjonatem, ale z jakichś przyczyn się zniechęcił, podejmij inicjatywę i przypominaj mu wasze wspólne przeżycia. Znowu porozmawiajcie o tej pasji dla Chrystusa, jak kiedyś, by zachęcić do powrotu, do tej pasji, ze zdwojoną siłą.
Ale też druga rzecz: puszczanie przodem. Jonatan puścił Dawida przodem, chociaż on był pierwszy do tronu. Oddanie przyjacielowi było silniejsze niż osobiste ambicje. Wyrażanie tego puszczania przodem może mieć też wymiar materialny, jak Jonatan wobec Dawida. Słowne, czy materialne wyrażenie tego, że twój sukces, przyjacielu, jest moim największym sukcesem. Okazywanie czegoś takiego, zamiast zazdrości, rywalizacji i szukania tylko swego, jest wielką, wielką zachętą. Doprowadzi twojego przyjaciela, czy przyjaciółkę, do wielkiego poruszenia, sprawi, że ktoś poleci, jak na skrzydłach. Takie wspaniałe budowanie równoległe. Ale główną troskę i zaangażowanie wkładamy w pomoc tym, którzy stosunkowo niedawno zaufali Chrystusowi.
Jak budować niezwykłe więzi? Potrzebna jest mała grupa, czas + Jakość, skupienie na potrzebach podopiecznych, otwartość, jednokierunkowość.
Rezultaty
•
Jakie będą rezultaty? Powstaną niezwykłe więzi, bardzo satysfakcjonujące. Wtedy powstaje też pasja, by robić razem rzeczy tak wspaniałe, jakie robimy w naszej wspólnocie. Jest to wspólnota ludzi z wielkim potencjałem pomnażania, reakcja łańcuchowa, którą miał na myśli Jezus, gdy powiedział: „Idąc, czyńcie uczniów”