Przypowieści 01+

Przypowieści 01+

01+ to współczesna Przypowieść o tym, co by było, gdyby chrześcijanie we wspólnotach ofiarowali dziesiątą część swoich środków z plusem.

Twórcy Przypowieści mówią, że ich autorem jest Bóg, ponieważ modlą się, by ich prowadził i obdarzał mądrością. Miłej lektury!

Przypowieść 1: Poznajcie Kapitana G

Fontanna przed Exxon Building przy Szóstej Alei cicho szemrała, gdy z drzwi wypadł mężczyzna w stronę żółtej taksówki.

Właśnie musiał przerwać posiedzenie zarządu, pilne wezwany na Morze Norweskie. Wśród licznych swoich profesji, Kapitan G był specem od bezpieczeństwa platform wiertniczych. Wzywano go tylko w najwyższych przypadkach. Gdyby był na Deepwater Horizon…

Ucieszył się z takiego obrotu spraw, bo będzie mógł wpaść do swojej ojczyzny i swej ukochanej wspólnoty, zobaczyć postępy w budowie.

Ocieplenie II etapu postępuje. Firma wydaje się bardzo solidna. Klejenie obwodowe, parapety – wycieczki szkolne będą uczyć się na nich geometrii, specjalne uszczelki między szpaletami a oknami…

…kołki starannie zaklejane, łączenia płyt wypełniane pianką, szpalety wklejane na ciepłym kleju, nie cementowym. To wszystko ważne, by nie uciekały pieniądze za ogrzewanie.

Inżynier Tomek, Pizza Man 2, drugi obieg kontroli jakości, nie śpi!

Kapitan G z uznaniem pokiwał głową. Z nostalgią wspominał kondycję (i sylwetkę), jaką miał, gdy sam działał w ociepleniach. Z jaką łatwością skakał po rusztowaniach. Nielubiany przez fachowców – mówili, że zawyża poziom – teraz chętnie by się rzucił, by ocieplać, ale nie da się robić wszystkiego. Parę uścisków dłoni… i czas chwycić drabinkę helikoptera!

I Ty przyłącz się do Służby 01+!

Przypowieść 2: Zmieniamy świat

„Grüss Gott” – uśmiechnęła się przechodząca obok staruszka. Tu wszyscy tak się pozdrawiali.

Kapitan G zrezygnował z publicznego transportu…

…by przespacerować się wzdłuż Zurich See. Przyleciał tu na sympozjum, przy okazji chciał odwiedzić paru znajomych.

Jego myśli uciekły do tego, co wydarzyło się ostatnio w jego ukochanej wspólnocie w Bielsku-Białej. Właśnie podjęli decyzję, że ofiarowanie 01+ staje się częścią przymierza członkostwa.



Odważny krok. Ale skoro kościół jest największą siłą do zmiany świata, jak można postanowić lepiej?

​Jedną z obaw było to, co będzie z nowymi członkami. Czy będą w stanie zaakceptować wyzwanie.

Jednak duże wyzwania nie rujnują ludzi. Raczej budują. Skutek będzie odwrotny – wielki szacunek do siebie i własnej przynależności do wspólnoty. To, co łatwe, jest mniej szanowane. Za oddaniem idzie szacunek.

​Taki na przykład Andrew Carnegie…

…największy producent stali na przełomie XIX i XX wieku, ścigający się z J. D. Rockefellerem o miano najbogatszego człowieka świata. W pewnym momencie życia wypowiedział słynne zdanie: „umrzeć bogatym to umrzeć zhańbionym”.

Co powiedział, to uczynił. Przeznaczył 90% swojego majątku na dobroczynność (0,9+). Wierzył w edukację. Wśród swoich licznych dzieł sfinansował tysiąc kilkaset bibliotek. Samą Nowojorską Bibliotekę Publiczną wsparł sumą, za którą można by zbudować 100 takich ośrodków jak nasz w Bielsku-Białej.

​Szacunek idzie w parze z oddaniem. Ilustracją mogą być dwie wieże na Manhattanie: Carnegie Tower i Metropolitan Tower.

Szacunek rośnie z oddaniem!

Albo historia wielu szpitali fundowanych przez książąt i innych zamożnych ludzi. Wyobraźmy sobie pacjentów, co myśleli. Wielki szacunek!

Albo kobieta prowadząca w mieście życie grzeszne. Gdy dzięki Jezusowi je porzuciła, wylała na Niego z wdzięczności perfumy warte majątek. Jezus powiedział: „po całym świecie… będą opowiadać na jej Pamiątkę…” (Ewangelia Mateusza 26).

Za oddaniem szacunek.

Albo Bohdan Jaroszewicz, który wyjechał z Polski przed laty, wieloletni pastor Polskiego Kościoła Baptystów w Nowym Jorku.

Gdy wiedział, że to ostatnie godziny, powiedział swoim bliskim, że zamiast kwiatów na jego pogrzebie ma być ofiara na… nasz ośrodek w Bielsku. I było na spory kawałek dachu Centrum Rodzinnego. Jego wkład w nasz Fundusz Pomnażania Ośrodków (patrz zakładka „Fundusz”) jest znacznie większy. Wielki szacunek!

​A co dopiero chrześcijanie, którzy z miesiąca na miesiąc ze „szwajcarską” sumiennością ofiarują swoje 01+?! Są takimi Carnegie’ami, książętami, kobietami wylewającymi olejek, i to z plusem. Wielki, Wielki Szacun!

Kapitan G tak się zamyślił, że nawet nie zauważył, że to już Bahnhofstrasse.

Był tu umówiony ze znajomym liderem jednej z ewangelicznych wspólnot w Zurychu, bliźniaczo podobnej do ich wspólnoty.

„Grüss Gott, Johann!” – Kapitan G szybko się uczył.

„Grüezi, Kapitanie! Słyszałem o waszych decyzjach. Opowiadaj! Chcielibyśmy się wiele od was nauczyć!”

​​Kapitan G miał nieodparte wrażenie, że właśnie razem z przyjaciółmi z Bielska zmieniają świat!

I ty zmieniaj świat! Przyłącz się do Służby 01+.

Przypowieść 3: Niedaleko jabłko od jabłoni

„O co chodzi z tą Wenecją?” – pogrążyła się w zadumie Lady E, patrząc w głębię Canale Grande.

Wybrała się tu z gronem przyjaciółek, podopiecznych ze Szkoły Tyrannosa (cykl spotkań w małych grupach we wspólnocie w Bielsku-Białej).

„Dziewczyny! A tak was prosiłam, byście się tak głośno nie śmiały! Tu jest świątynia sztuki! Człowiek chce pomyśleć!” – przywołała do porządku podopieczne Lady E.

„O co chodzi z tą Wenecją?” – dojrzała pod wodą jakiś szczegół – „Dlaczego tyle miejsc chce się  nazywać Wenecją?”

Wspomniała, jak płynęli z Kapitanem G przed laty po kanałach Brugii…

…Wenecji Północy. „Nawet w Cieszynie jest Wenecja, chociaż wody znacznie mniej. Dlaczego?”

„Ty poszedłeś śladem mojej nauki, sposobu życia…” – Duch Święty i tym razem nie zawiódł, przywodząc na pamięć odpowiednie słowa – „…zamierzeń, wiary, cierpliwości, miłości…” To słowa Pawła do swojego ucznia, Tymoteusza.

„Aha! Wenecja do Brugii! Chodzi o budowanie uczniów, czy idą moim śladem. Jezus powiedział: Idąc, czyńcie uczniów ze wszystkich narodów. To jedyna najważniejsza rzecz, którą się zajmujemy.

W takim razie, o co chodzi z tym ofiarowaniem 01+? Dokładnie to samo. Chodzi o uczniów, czy idą moim śladem. Czy płyną tą samą drogą?

Czy odnoszę sukces, czy porażkę?

Patrząc na rezultaty… Membrana EPDM nad hallem głównym ośrodka w Bielsku-Białej już położona…

…przykryta geowłókniną i warstwą żwiru.

Firestone to nie tylko opony dla Formuły I. My mamy Formułę I na dachu…

…tak szczelną, że możemy zrobić sobie własną Wenecję.

„Uff, będą sobie kosztować!” powiedział Jarek do Rafała, mając na myśli kontenery wentylacji i klimatyzacji, którym będą musieli ustąpić tu miejsca. Srogie wyzwanie! Ale jeżeli Brugie pójdą za Wenecjami…

„A więc, sukces, czy porażka?”

Lady E wspomniała grono swoich podopiecznych i przeszył ją trudny do opisania dreszcz radości, spokoju i sprawiedliwości.

„Dziewczyny, tak was prosiłam!”

„Ale przecież ty najgłośniej się śmiejesz!” – odpowiedziały.

No tak! Niedaleko pada jabłko od jabłoni.

I ty bądź „Brugią”! Przyłącz się do Służby 01+.

Przypowieść 4: Wizja 

„Panie i Panowie, zaczynamy!” – przywołał zebranych starszy, szpakowaty mężczyzna.

W obszernej mansardzie przy Central Park West, należącej do jednego z wydziałów Uniwersytetu Columbia, przygasły światła i zajmujący prawie całą ścianę ekran ożył.

Profesor Forrester był twórcą interdyscyplinarnego zespołu ds. badań nad wizją. Ta nowatorska inicjatywa polegała na przyglądaniu się losom różnych wizji, dlaczego się realizują i zmieniają świat.

Zainteresowało się tym spore grono ludzi z non-profit i biznesu, z ONZ i Wall Street, także paru przywódców z chrześcijańskich kościołów. Była też grupka studentów.

Spotkania przebiegały według niekonwencjonalnej formuły, gdzie uczestnicy uosabiali różne paradygmaty, stereotypy i obyczaje, grając „adwokata diabła”, bywało dużo śmiechu i zabawy. Chociaż cel był bardzo poważny: zmienić świat.

Tego wieczora omawiali projekt, gdzie stosunkowo niewielka grupa pasjonatów…

…zmienia jeden z bardziej zdegradowanych skrawków globu…

…w coś zupełnie przeciwnego.

Gdy obraz się zatrzymał, dłuższą chwilę milczeli, znacząc krąg stukotem odstawianych filiżanek. „Co wy na to?” – przerwał milczenie profesor Forrester.

„Niech sobie rzucają wielkie wizje” – jeden z uczestników podjął rolę adwokata diabła – „niech rysują wykresy i mielą strategie w komputerach. Niech się nawet modlą.

Ale proszę Państwa, sprawa wymyka się spod kontroli. Oni zaczynają mówić o pieniądzach, o ofiarowaniu 01+. Czyż Bóg nie powiedział ”przynieście całą dziesięcinę… wtedy możecie Mnie doświadczać… czy wam nie otworzę zaworów niebieskich…” (Księga Malachiasza 3) Jeżeli nie będziemy przeciwdziałać, ich wizja” – tu ściszył głos – „zrealizuje się!

Patrzcie na te lampki, które właśnie nabyli do pomieszczeń swojego ośrodka.

Wczoraj pomysł, dziś realizacja!

Albo ta muzyczka w toaletach, którą parę dni temu zamontowali. Wczoraj potrzeba, dziś zaspokojenie!

Albo emblemat Forum Idei. Wczoraj pomysł, a dziś już pod naszymi oknami! To nie fotomontaż!

I tak ze wszystkim.”

„A ja myślę” – inny z uczestników wcielił się w rolę – „że oni źle gospodarują środkami. Czy nie lepiej było te lampki sprzedać i rozdać ubogim?”

„Ale przecież to nieprawda, że źle gospodarują!” – obruszył się jeden ze studentów. Nie złapał jeszcze konwencji, w jakiej odbywało się spotkanie. Więc wszyscy huknęli śmiechem…

…który przez otwarte okno poleciał w dal…

…po zamarzniętej tafli Rezerwuaru Jacqueline Kennedy, poderwał po drodze stado ptactwa…

…by rozproszyć się na owalu Muzeum Guggenheima.

Chociaż sprawa była bardzo poważna: zmienić świat!

Ty też „źle” zarządź środkami. Przyłącz się do Służby 01+.

Przypowieść 5: Chaos

Kapitan G był naprawdę przygnieciony sytuacją.

Pogłębiający się chaos, krzyczące potrzeby…

​Lista spraw, które powinien załatwić do maja, chciała go pochłonąć niczym wielki wór. Zaczynała przypominać napisy końcowe z Władcy Pierścieni, z tym, że tu miał to zrobić jeden człowiek.

Czas zwołać Naradę!!!

Spotkali się dwa tygodnie później.

Zamek Rogów przywitał ich chłodną aurą.

​Kapitan G od razu przeszedł  do rzeczy: „Panowie, jak wyjść z chaosu?”

Pierwszy zabrał głos (a raczej zaskrzypiał kredą na tablicy) Komandor „Falochron” R (jak trafił do Drużyny i skąd przydomek „Falochron”, o tym kiedy indziej):

„Nie czas na rebusy, Fal R!” – zniecierpliwił się Kapitan G, co zdarzało mu się niezwykle rzadko.

„Niezwykła siła wydaje się tkwić w liczbie 10” – wyjaśnił Fal R – „przeszpiegowałem wiele wspólnot i wniosek jest jeden.”

„Gdy jest ofiarowanie 1/10+, wszystko się uspokaja, wspólnota odrywa się od ziemi, wyrównuje lot.”

„Gdy tylko parametr słabnie, zaczyna się powrót do chaosu.”

„Coś jest w tej liczbie 10. Na przykład Żydzi” – kontynuował Fal R – „wykorzystali szczególną mądrość, którą otrzymali od Boga, by poświęcać 1/10 swoich środków na edukację swoich potomków, podczas gdy innym nacjom nawet nie śnił się taki system edukacyjny i wolały raczej te pieniądze przejadać. A teraz złoszczą się, że 60% wysokich stanowisk w Hollywood to Żydzi…”

„Co by było, gdyby chrześcijanie we wspólnotach w Polsce wiernie ofiarowali 1/10+?

Aż zapiera dech!”

Narada na Rogowie nabierała rumieńców… pomimo chłodnej aury…

Przyłączyć się do „01+ &? Co za bezsens! Chociaż… dlaczego by nie?!

Przypowieść 6: Efekt Motyla

…ś…  …ś…  świstały kroki po idealnie wyfroterowanej posadzce pustego i ciemnego o tej porze terminalu dalekowschodniego frankfurckiego lotniska, gdzie Kapitan G utknął z powodu śnieżycy. Zaszył się tu, by rozmyślać…

Jak to zrobić? Jak to zrobić?

Udało się ocieplić część II etapu ośrodka w Bielsku-Białej.

Kolejna cząstka wizji stała się rzeczywistością.

Ale przed nimi rok 2018, w którym wciąż mieli nadzieję na uruchomienie głównego audytorium.

Musiałoby zdarzyć się coś naprawdę wielkiego, jakiś wiatr, a nawet huragan ofiarodawców. Boże, co robić?

„Efekt motyla!”

Słucham?

„Potrzebny jest efekt motyla!”

Rozumiem! Małe zdarzenie jak ruch skrzydła motyla, które wywoła huragan w innym miejscu… Twój sposób, Chrystusie! Pewnego dnia zawołałeś Dwunastu, by poszli z Tobą i przewróciłeś świat.

Albo ta czarna dziewczyna, która jako pierwsza nie ustąpiła miejsca białemu w autobusie. 

Poruszyła helikopter Obamy. Racja! Efekt motyla!

Kapitan G chwycił za telefon…

„Co u ciebie, Kapitanie?” odezwał się znajomy głos.

„Stefan! Czy mógłbyś powiedzieć paru, by się przyłączyli?”

„Niech to będzie ich pomysł!”

Śnieżyca zelżała. Gdzieś tam pewnie otwarła się już pierwsza kafeteria. Czy to wyobraźnia, czy naprawdę doleciał go ledwie wyczuwalny aromat? Hm… efekt motyla…!

Póki co, Ty też przyłącz się do efektu motyla!