Potencjał małej grupy

Potencjał małej grupy

Jakie są charakterystyczne cechy naszego duchowego nurtu, do których Bóg nas doprowadził? Dobrze jest znać swoją tożsamość.

Wyobraźmy sobie, że idziemy do restauracji. Parę stolików od nas siada kilka osób, grupa przyjaciół. I trochę nam przeszkadzają swoim głośnym zachowaniem, gdy wyrażają swój entuzjazm. Jednak tylko trochę, bo przecież jest w tym coś zachęcającego.

Co takiego jest w grupie przyjaciół, że daje ona tyle satysfakcji? Skąd się bierze entuzjazm?

Popatrzymy dzisiaj na chyba najsłynniejszą grupę przyjaciół w historii, na grupę uczniów Jezusa. Przyjrzymy się, jaki to był wzór i zastanowimy się, jak taką grupę można by tworzyć. By była jak najbardziej pomocna, pożyteczna, bo przecież nie o sam entuzjazm chodzi, ale o to, co taka grupa wnosi, co dobrego wypływa z niej dla naszego życia.

Jaki to może być pożytek? Coś, co nazywamy budowaniem ludzi. Gdy chcemy pomóc drugiemu człowiekowi, by coś dobrego zostało zbudowane, pożyteczne w jego życiu. We wszelkich sytuacjach mentoringu. Jak taką grupę tworzyć?

Jak powstaje?

W naszym pokoleniu przeżywamy prawdziwy renesans małych grup – w kościołach, chrześcijańskich wspólnotach i w ogóle w świecie. Dlatego ze szczególnym zainteresowaniem przyglądamy się, jaka jest rola małej grupy w Biblii, w opisywanych przez nią czasach i sytuacjach. Oto cytat zaczerpnięty z  Ewangelii Marka 1 i 3.

14 …Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: 15 Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. 16 Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. 17 Jezus rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi. 18 I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. (Ewangelia Marka 1) 13 Potem wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. 14 I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki. (Ewangelia Marka 3) 

Tu możemy zobaczyć, jak powstała mała grupa uczniów Jezusa. To może być etap, na którym my jesteśmy. Jest w nas pragnienie, by powstała mała grupa, którą moglibyśmy poprowadzić. Jak powstała mała grupa uczniów Jezusa? Powstała z szerokiego informowania ludzi o tym, co jest możliwe, gdy zaufają Bogu. Gdy Jezus informował o tym, niektórzy reagowali pozytywnie, wyrażali chęć pójścia tą drogą. I z tego grona powołał uczniów. Tak powstała Jego grupa. Poprzedzało ją szerokie informowanie.

Odpowiednikiem w naszej wspólnocie jest również szerokie informowanie – zapoznawanie ludzi z Czterema Prawami Duchowego Życia, które pokazują, co się stanie, gdy ktoś zaufa Chrystusowi. Niektórzy reagują pozytywnie, spośród nich może powstać mała grupa.

Są pewne osobiste cechy, które czynią danego człowieka szczególnie nadającym się, by być ucznia Chrystusa – kwalifikacje uczniów Chrystusa. To osobny temat. Został przedstawiony w artykule „Kwalifikacje pomnożyciela” w tej serii.

Cel

Jezus więc powołał swoją pierwszą grupę uczniów. Co było dalej? Ciekawe, że już pierwszego dnia, a nawet w tym pierwszym zdaniu, gdy ich powoływał, Jezus przedstawił im cel, dla którego ich powołał. „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi.” Był to cel na kilka lat, w ciągu których takimi mieli się stać – umiejącymi przekazywać dalej.

Ten cel decydował o wszystkim. O tym, o czym będą rozmawiali, czym będą się zajmowali w tym czasie. Decydował o tym, ile czasu będą musieli poświęcić. Skoro mieli stać się rybakami ludzi, czyli ludźmi stwarzającymi okazję następnym, Jezus potrzebował ich przygotować, pomóc im nauczyć się wielu potrzebnych rzeczy.

Czas

Dlatego jedna rzecz była absolutnie niezbędna, by to wszystko się udało. Jeszcze raz Ewangelia Marka 3 o powołaniu grupy uczniów:

14 I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki. (Ewangelia Marka 3) 

Co było potrzebne? By Mu towarzyszyli. By byli razem. Potrzebowali razem przebywać, spędzać czas i to jest jeden z konstytutywnych elementów małej grupy uczniów, jeżeli ma to być grupa według wzoru Jezusa. Trzeba spędzać razem czas.

Być w takiej grupie, to nie być numerem na liście, to konkretny czas spędzany razem. Tu dotykamy bardzo mocno praktyki. Powiedzieć „nie mam czasu” na spotkanie małej grupy, zarówno po stronie prowadzącego, jak uczestników, to jest równoznaczne z powiedzeniem: „nasza grupa nie istnieje, jest fikcją”.

Jest pewna zdroworozsądkowa ilość czasu, która jest niezbędna, by można było powiedzieć, że grupa istnieje. W naszej wspólnocie określamy to mniej więcej na poziomie „raz w tygodniu”, jedno spotkanie w tygodniu, i nie chodzi tu o spotkanie małej grupy podczas spotkania wspólnotowego w niedzielne popołudnia. Specjalne spotkanie małej grupy w tygodniu.

Później, gdy uczestnicy grupy prowadzą już swoje grupy, to „raz w tygodniu” zmienia się na „raz na dwa tygodnie”, bo takim osobom, które prowadzą swoje grupy, lub są ogólnie na etapie troszczenia się o innych, czas wielokrotnie szybciej leci, więc może być co 2 tygodnie. Oczywiście, z przerwami w wakacje, święta itp.

Fikcyjna grupa

Jeżeli nie spędzamy czasu razem, to mówić, że jakaś grupa istnieje, albo że jestem jej prowadzącym, jest zupełną fikcją. Wierzący nie praktykujący. Jesteśmy wspólnotą „uczniowską”, nie tylko z nazwy, lecz ze sposobu myślenia, że mała grupa jest podstawowym elementem związania ze wspólnotą. Dotykamy tu samego DNA naszej wspólnoty. To jest nasze podejście: jeżeli nie ma małej grupy, więź ze wspólnotą nie istnieje i poruszamy się w obrębie jakiejś fikcji, bycia numerem na liście. Samo przychodzenie na duże spotkanie wspólnotowe w niedzielę niewiele zmienia.

Do bycia w małej grupie uczniów Jezusa niezbędny jest czas. Ale dlaczego czasami nie mamy czasu, by spotykać się w małej grupie? Problemem nie jest to, że nie mamy czasu. Bo czas na sprawy najważniejsze zawsze się znajdzie. Problemem jest to, że nie bardzo wierzymy, że te spotkania mają sens.

Trzeba odnaleźć na nowo sens małej grupy. Pytanie, co trzeba zmienić, by był sens? Przy czym potrzebujemy umówić się na wejściu, że każdy będzie myślał o sobie, co może udoskonalić, bez myślenia, co mogą poprawić inni, bo byłoby to zmarnowanie potencjału tej prezentacji, jeżeli będziemy myśleli o innych, zamiast o sobie.

Istota

Jaki jest więc sens spotykania się w małej grupie? Gdy patrzymy na pierwszą grupę uczniów Jezusa, sensem było to, że oni mogli widzieć Jezusa w różnych sytuacjach, uczyć się przez obserwowanie Go. By następnie On widział ich w różnych sytuacjach, by mógł dobrze poznać ich problemy, rozumieć ich i dzięki temu dobrze im pomóc.

By mogli się wszystkiego nauczyć, bo taki był cel: by się nauczyli, by można było ich wysłać, by robili to samo dalej. Ale tu coś nam zgrzyta: jest ważny cel i by go zrealizować, trzeba być razem. To pachnie manipulacją, i słusznie. Jak przedstawiciele handlowi, którzy chcą wykorzystać osobiste więzi, by sprzedać towar.

Jest dokładnie na odwrót: to więzi są istotą życia, one są tu największą wspaniałością – więzi przyjaźni. Ale, z kolei, najlepszą przyjaźnią jest przyjaźń z pewnym zwrotem na zewnątrz, by nie zamknąć się egoistycznie w swoim gronie, lecz pomóc też innym. Teraz jest wszystko odpowiednio ustawione: więzi przyjaźni w małej grupie, gdy razem służymy światu.

6-8 osób

Dlaczego więc mała grupa? Bo w większej grupie nie da się tego wszystkiego robić skutecznie. Mała, czyli jaka? Najlepsza grupa to 6-8 osób. Gdy grupa nie jest za duża, wtedy każdy może być zauważony, doceniony. Wtedy łatwiej uczestnikom dać coś z siebie. Wtedy można dobrze im pomóc, by odkryli swoje dary i rozwinęli je, by pomóc podopiecznym wykorzystywać ich dary. Człowiek sam nie jest w stanie rozwinąć swoich darów do pełni potencjału. Potrzebuje pomocy drugiego człowieka. I mała grupa jest najlepszym środowiskiem, by w tym pomóc.

Trzeba powiedzieć, że wiele grup w naszej wspólnocie wspaniale spełnia tą rolę, następuje w nich eksplozja darów i talentów, która przyprawia o zawrót głowy. Mała grupa to najlepsze lekarstwo na anonimowość i samotność, które mogą być odczuwane w dużych wspólnotach, gdzie można łatwo zgubić się tłumie.

Mała grupa jest też lepsza od podejścia jeden na jeden, ponieważ prowadzący może mieć kontakt z kilkoma osobami jednocześnie. Jest to bardziej ekonomiczne wykorzystanie czasu. Ważne są też więzi między uczestnikami. W nich można od razu zastosować to, czego się uczymy.

Dlatego warto stworzyć taką małą grupę i poświęcić się jej budowaniu. Gdy uda nam się stworzyć taką grupę, gdy poświęcimy odpowiednią ilość czasu, powstaną więzi przyjaźni i wtedy możemy pójść dalej. Patrzmy dalej na ten wzorzec tworzenia małej grupy, jaki zostawił Jezus. Złapmy pewien moment, gdzieś w środku jej istnienia, może rok albo dwa od jej powstania. Przeczytajmy kolejny tekst:

10 …Usiedli mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. 11 Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał… 14 A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. 15 Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę… 60 A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?… 66 Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. 67 Rzekł więc Jezus do Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść? 68 Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. (Ewangelia Jana 6)

Możemy tu zobaczyć, na jakie atrakcje mogli liczyć ludzie blisko Jezusa, jego uczniowie. Dokonywał cudów, można było ciekawie spędzić czas, być w centrum wydarzeń. Działo się wiele ciekawych rzeczy. A jednak, po pewnym czasie niektórych Jego uczniów dopadł kryzys i odeszli. Jaki powód podali? Mówili: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” Mówili, że Jezus jest nauczycielem, którego trudno słuchać. Narastała w nich niechęć do słuchania Jezusa i w końcu odeszli.

Motywacje – poznanie Boga

Jest to problem motywacji, jaka trzyma kogoś w jakiejś grupie ludzi. Dlaczego tu jestem? Czasami te motywacje są słabe. Tak naprawdę chodzi człowiekowi o coś innego. I trzeba ten problem rozwiązać.

Więc pytamy, jakie były właściwe motywacje? Wyraził je Piotr Apostoł, w wersie 68: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego.” Pozostali tylko ci, którzy chcieli poznawać Boga i Jego Słowo. Zostali ze względu na Słowo. Dlaczego inni odeszli? Nie byli wystarczająco zainteresowani Bożym Słowem, tym, co Bóg do nich mówi. Więc znaleźli pretekst, by odejść „z twarzą”. Powiedzieli, że Jezus kiepsko naucza. I odeszli.

Co jest więc główną treścią grupy uczniów Jezusa? Poznawanie Słowa. Osobiste odkrywanie Bożego Słowa, czyli słuchanie tego, co Bóg do mnie mówi. Wokół tego przede wszystkim kręci się spotkanie małej grupy. Więc chcąc w takiej grupie dobrze się czuć, trzeba tego naprawdę pragnąć. Jeżeli ktoś nie pragnie poznawać Bożego Słowa i się z niego uczyć, będzie się w takiej grupie męczył, będzie chciał zmienić jej profil, będzie chciał rozmawiać o czymś innym, niż Boże Słowo.

Poznanie siebie

Po kilkudziesięciu latach doświadczeń potrafię zauważyć, na ile ktoś się interesuje Bożym Słowem. W dużej grupie nie da się tego zauważyć, ale w małej się da. Po co te obserwacje są potrzebne? By rozumieć, co się w ludziach dzieje. Coś się ujawnia. Człowiek ma okazję lepiej poznać siebie, na ile jest w nim zainteresowanie Bożym Słowem, tym, co Bóg do niego mówi. Może się okazać, że nie bardzo go do tego ciągnie, nie bardzo interesuje. Może wcześniejsze wyobrażenia o sobie były inne, wydawało się komuś, że bardzo mu na Bogu zależy, może jest nawet jakaś gorliwość w przychodzeniu na spotkania, ale… jaka jest prawda o mnie? Na ile pragnę słuchać Boga, co On ma mi do powiedzenia? Wydawało mi się, że bardzo, ale teraz wychodzi na wierzch, że mało mnie to interesuje.

I to jest pewne dobro, które płynie z małej grupy, że mogę zobaczyć siebie. Wtedy mogę odpowiednio zareagować, wyznać Bogu swój opłakany stan, w jakim się znajduję. Oczywiście, nie tylko o małą grupę tu chodzi, ale o całe moje życie, moje serce, na ile chce bić dla Boga. To się ujawnia w małej grupie, w konfrontacji z Bożym Słowem.

Nieporozumienia

Potrzebujemy dobrze rozumieć, co się dzieje, gdy w grupie dochodzi do nieporozumień. Potrzebujemy rozumieć, że to jest sposób artykułowania swojego odniesienia do Bożego Słowa, oporu, by słuchać, co Bóg do mnie mówi. A nawet pretekst do odejścia „z twarzą”. Prawdziwy powód – brak pragnienia uczenia się z Biblii. Kto chce się uczyć Bożego Słowa, będzie gotowy znosić trudności, będzie gotów wybaczyć innym, również prowadzącym ich stylu prowadzenia.

Wszystko musi się ujawnić. Ujawnią się inne motywy, które trzymają w grupie. Jakie są inne motywy? Ktoś może mieć tendencję, by składać swoje zaufanie w drugim człowieku, w liderze, lub być pod wrażeniem jego cech i dlatego trzyma się grupy. Dla kogoś wartością mogą być więzi towarzyskie, zaspokojenie potrzeby bycia wśród ludzi. I to wszystko z czasem wyjdzie na jaw.

Prowadzący małą grupę ma z czasem okazję, by poznać każdego z uczestników, co danego kogoś trzyma w grupie. Jedyną rzeczą, która ostatecznie ma zatrzymać w grupie, ma być Słowo Boże. Jednak nie pragnienie intelektualnego poznania Słowa, lecz co? Co Bóg osobiście do mnie mówi, co chce, żebym zmienił, zmieniła. Prowadzący potrzebuje podkreślać, że mała grupa, którą prowadzi, jest wokół Chrystusa. Istotą jest, by usłyszeć, co On mówi do każdego z nas.

A jak już od Boga coś usłyszymy, to potrzebujemy też odpowiedzieć. To jest nasza modlitwa. Jako wyraz zaufania. Wyraz zależności od Chrystusa. Prowadzący rozumie, że osobiste życie członków grupy ma być budowane na zaufaniu Bogu, a to zaufanie jest wyrażane między innymi przez modlitwę.

Zmienione życie

Jakie będą dalsze skutki? W miarę wzrostu członków grupy w zależności od Chrystusa, nastąpią zmiany w ich życiu. Wzrośnie posłuszeństwo Bogu – temu, co mówi przez Słowo. Powoli będzie się zmieniał charakter. Uczestnicy wykażą rosnącą zależność od Chrystusa i miłość ku Niemu.

Właśnie taką korzyść odnosimy z zaangażowania w małą grupę, że ujawni się to, gdzie naprawdę jesteśmy w naszej więzi z Bogiem. Byśmy mogli coś z tym zrobić, coś zmienić. By też ci, którzy nam pomagają, mogli lepiej poznać nasze problemy i przygotować rozwiązania.

Patrzmy dalej na wzorzec tworzenia małej grupy, jaki zostawił Jezus. Złapmy jeszcze jeden moment z życia tej grupy, tym razem na samym końcu, już po zmartwychwstaniu Jezusa. Przeczytajmy tekst z Ewangelii Jana 21

3 Szymon Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili… 9 A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb… 12 Rzekł do nich Jezus: Chodźcie, posilcie się! 13 Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. 14 To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. 15 A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje. (Ewangelia Jana 21)

Gdy spotkali się, już po zmartwychwstaniu, co Jezus zrobił dla uczniów – wers 12? Zatroszczył się o ich potrzeby, przygotował dla nich śniadanie. Dlaczego Jezus przygotował dla uczniów posiłek? Był to wyraz Jego miłości i troski.

Wzór miłości

Coś takiego jest bardzo ważne w małej grupie: prowadzący wyraża swoją miłość i troskę podopiecznych. Jest w tym wzorem. Dzięki osobistym więziom, uczestnicy mogą obserwować ten wzór – wzór miłości i troski.

Jaki jest skutek? Co to zmienia? Gdy Jezus spotkał się ze swoimi uczniami po zmartwychwstaniu, zrobił im śniadanie, ale nie tylko śniadanie. Zrobił coś jeszcze. Powiedział do Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Paś baranki moje”. Piotr miał kryzys powołania, wrócił do łowienia ryb. Jezus zachęcił go, by jednak dalej zajmował się ludźmi. „Paś baranki moje!” Skorygował go, zachęcił, by wrócił na kurs.

Przekonania

Co więc możemy zaobserwować? Piotr otrzymał powołanie: budować ludzi, ale jeszcze nie miał wystarczająco mocnego przekonania. Były sytuacje, które odciągały go od powołania. To nie tylko działo się w jego głowie. On przeszedł do czynów. Wypłynął na połów. Powrócił do poprzedniego zajęcia. Brakowało mu przekonania, że to jest najlepsza droga dla niego. Bez tego przekonania, co z niego były za lider? Jeżeli sam nie będzie miał przekonania, jeżeli sam nie będzie oddany, nie będzie wzorem miłości, gdzie ludzi zaprowadzi? Jeżeli miał być duchowym liderem dla ludzi, to potrzebował mieć więcej miłości od nich. To była jego największa duchowa potrzeba w tamtej chwili: zdobyć niezachwiane przekonanie.

Jak Jezus zaspokoił tą potrzebę? Jeszcze raz wers 12

12 Rzekł do nich Jezus: Chodźcie, posilcie się! 13 Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. (Ewangelia Jana 21) 

Jezus pokazał wzór miłości, uczynił to przez swój czyn. Wiedział, że oni potrzebują zobaczyć to na własne oczy: Jego wzór miłości i troski. Dlatego przybył i był sobą – zatroszczył się o nich, przygotował dla nich posiłek. Ale za tym prostym czynem stało całe Jego oddanie. Każdy z uczniów pomyślał: Co tam śniadanie. On oddał za nas życie na krzyżu. Ale śniadanie było nośnikiem tej prawdy.

I właśnie to, że uczniowie zobaczyli wzór miłości Jezusa, zbudowało w nich trwałe przekonania. Bez miłości nie da się zbudować przekonań. Bez bycia wzorem miłości, możesz ochrypnąć od przekazywania treści uczniom, to i tak nic nie zmieni. Więc wielka zasada: w małej grupie, dzięki okazywaniu głębokiej miłości, budowane są przekonania.

Z tego między innymi powodu mała grupa najlepiej się przyczynia do zmiany życia. Oprócz bycia środowiskiem poznawania Bożego Słowa, jest miejscem, gdzie jest pokazywany wzór miłości i wtedy budowane są przekonania. Ważne jest więc, by prowadzący był wzorem miłości i troski, jako skutku opierania się na Duchu Świętym, by inni w grupie mogli to widzieć. Potrzebne jest nie tylko przerobienie materiału, ale rozmowa o prawdziwym życiu , o problemach, by można było wykazać troskę i okazać miłość.

Pełnowartościowe spotkania

Dlatego potrzebne są bliskie nieformalne więzi.  Warto, by prowadzący inicjował czas nieformalny, np. jedzenie – co to za przyjaźń, bez jedzenia?! Warto, by dbał też o to, by spotkanie było zachęcające. Ludzie w świecie spotykają się, by narzekać, my – by mówić, jak Bóg działa. Trzeba rozróżnić narzekanie na sytuację od mówienia o osobistych problemach i bolączkach. Gdy w grupie jest narzekanie, prowadzi to do zniechęcenia i jest marnowaniem poświęconego czasu. Co z tego, że wywalczyliśmy z wielkim poświęceniem czas na spotkanie grupy, skoro upłynie na czymś, co nas rujnuje, a nie buduje

Warto, by prowadzący był razem w trudnościach, smutkach i radościach, na przykład podczas jakiegoś świętowania itp. Potrzebne jest autentyczne zainteresowanie tym, co dzieje się w życiu innych uczestników grupy, gdy dzielą się swoimi problemami – jako wyraz miłości. Ale nie narzekanie. Zamiast tego dziękowanie Bogu za to, jak działa. Innym ważnym wyrazem miłości ze strony prowadzącego będzie to, że będzie przygotowywał rozwiązanie problemów, które zgłaszają uczestnicy.

Dzięki osobistym więziom uczestnicy mogą obserwować ten wzór wiary i miłości. W takiej grupie, dzięki okazywaniu głębokiej miłości, budowane są silnie przekonania. Wtedy ma sens ta druga rzecz, jaką Jezus zrobił dla Piotra:  kierunkowane (korygowanie). Wtedy i tylko wtedy to będzie skuteczne. Bez wzoru miłości, oddania, samo korygowanie jest pustym dźwiękiem, jakimś irytującym wypominaniem. Czegoś ten lider ode mnie chce, a sam troszczy się tylko o siebie. „A odczep się!” I słusznie. Ale gdy jest wzór miłości i oddania ze strony lidera, gdy coś powie, reakcją będzie: „tak zrobię, jak mówisz”.

Patrzyliśmy dzisiaj na najsłynniejszą grupę przyjaciół w historii – grupę uczniów Jezusa i zastanawialiśmy się, jak taką grupę można by tworzyć, by była jak najbardziej pomocna, gdy chcemy pomóc ludziom, by coś dobrego zostało zbudowane, pożyteczne w ich życiu.

W naszym pokoleniu przeżywamy prawdziwy renesans małych grup, w kościołach, wspólnotach, w świecie. Więc wielkie pytanie co mogę ze swej strony zrobić, by mała grupa, w której jestem lub którą prowadzę, była lepsza?

Tego uczyliśmy się. Jak grupa powstaje – zaczyna się od szerokiego informowania, co jest możliwe, gdy człowiek zaufa Chrystusowi, na przykład od zaznajamiania ludzi z Czterema Prawami Duchowego Życia. Spośród reagujących pozytywnie wybierana jest mała grupa. I od początku jest jasny cel: nauczyć się troski o świat potrzebujący Chrystusa.

Następnie trzeba zadbać w takiej grupie o więzi przyjaźni, a więc o nieformalny czas, o atmosferę bezwarunkowej miłości i akceptacji. W tych warunkach pomagamy poznać Boga, ale też … poznać siebie, prawdę o swoim odniesieniu do Boga i Jego Słowa. Stawiane są wyzwania coraz bliższej więzi z Chrystusem, coraz większego oddania. Kształtowane są przekonania.

Jednak co jest największą siłą w tym kształtowaniu przekonań? Wzór miłości i oddania ze strony prowadzących. To on buduje w uczestnikach przekonania. To zasób Bożej miłości w nas decyduje najbardziej, na ile zostaniemy przez Boga użyci w życiu innych ludzi.

A zupełnie ubocznym skutkiem w takiej grupie uczniów Chrystusa będzie entuzjazm. Gdy pójdziemy gdzieś do kawiarni, może trochę poprzeszkadzamy ludziom tym swoim hałaśliwym entuzjazmem, ale w sumie to bardzo pozytywny obraz. Taka mała grupa… przyjaciół.