Wiara na Słowo i charyzmaty

Wiara na Słowo i charyzmaty

Jakie są charakterystyczne cechy naszego duchowego nurtu, do których Bóg nas doprowadził? Dobrze jest znać swoją tożsamość.

W pewnym czasie, podczas publicznej działalności Jezusa, pewni ludzie z dalszych kręgów Jego uczniów zaczęli mówić o Jego nauczaniu:

60 … „trudna jest ta mowa, któż jej może słuchać?” (Ewangelia Jana 6)

I odeszli. Przestali chodzić za Jezusem. Dlaczego odeszli? O co poszło? Za chwilę popatrzymy na ich dialog z Jezusem, zanim odeszli. Działo się to po rozmnożeniu chleba dla pięciu tysięcy. Dwunastu uczniów odpłynęło na osobność, a Jezus jeszcze został i później do nich dołączył.  Ale ludzie przeliczyli łodzie i coś im nie pasowało. W jaki sposób Jezus przedostał się na drugą stronę jeziora, skoro wszystkie łodzie zostały? Musiał zdarzyć się cud.

I rzeczywiście zdarzył się cud. Jezus przyszedł w nocy po wodzie, jak pamiętamy. Gdy ludzie w końcu tam dotarli, pytają „kiedy tu przybyłeś?” Czego ci ludzie szukali? Zobaczmy na ich dialog z Jezusem:

30 Rzekli do Niego: Jakiego dokonasz znaku, abyśmy… Tobie uwierzyli? 34 … dawaj nam zawsze tego chleba! 35 Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. (Ewangelia Jana 6)

Czego ci ludzie szukali? Szukali niezwykłych przeżyć religijnych, nadprzyrodzonych zdarzeń, by na nich oprzeć swoją wiarę. Mówią do Jezusa wprost: „dawaj nam zawsze tego chleba”. Pragnęli, by nadprzyrodzone zdarzenia regularnie się powtarzały. By mieli na czym oprzeć swoją wiarę.

Raz a dobrze

Co Jezus im odpowiedział? „Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.” Właściwa wiara nie opiera się na powtarzających się cudownych zdarzeniach, ale bezpośrednio na Nim, na Chrystusie i na Jego słowach.

Taka wiara nie potrzebuje podtrzymywania, bo już wszystko się zdarzyło, raz a dobrze. Kto skorzystał z chleba, jakim jest Jezus, to znaczy uwierzył – Bóg uczynił to w nim raz a dobrze, dał wiarę.

Po czym więc poznać, że ktoś ma wiarę, którą Bóg w nim zbudował? Człowiek, który naprawdę oparł swoje zaufanie na Chrystusie, w pewnym sensie nie będzie potrzebował czegoś więcej, bo cel został osiągnięty. Jego wiara nie będzie zależna od jakichś powtarzających się czynności, podpórek.

Jeżeli będzie coś powtarzał, na przykład komunię, to tylko jako wyraz wdzięczności Bogu i przypominania sobie o czymś, co się już w stu procentach wykonało.

Tamci ludzie mówili jednak: „Dawaj nam zawsze tego chleba.” W znaczeniu: potrzebujemy ciągle świeżych cudów, by nasza wiara miała się na czym oprzeć. A ponieważ Jezus nie zamierzał im tego dać, odpowiedzieli, że to jest trudna mowa i odeszli.

Mowa była trudna nie ze względu na intelektualne trudności ogarnięcia, ale dlatego, że nie chcieli zgodzić się z Jezusem, że wiara, która podoba się Bogu, nie potrzebuje ciągle powtarzających się cudów, takich jak rozmnożenie chleba, czy inne.

Słowo Chrystusa, jeżeli coś zmienia w sercu człowieka, to raz a dobrze. Rozwiązania polegające na ciągłym podtrzymywaniu, działaniu skutecznym tylko czasowo, nie pasują do wzorca działania Boga, nie są to działania z Jego podpisem. Gdy On rozwiązuje problem, to raz a dobrze.

Świadectwo takiej wiary dało dwunastu uczniów:

66 Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. 67 Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?» 68 Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. (Ewangelia Jana 6)

Im wystarczyło Słowo Chrystusa, które ma moc sprawczą.

Dzisiejsze odpowiedniki

Powstaje pytanie, jakie są dzisiejsze odpowiedniki tamtych rzeczy, których domagali się uczniowie, którzy odeszli. Można powiedzieć – każdy cud, gdy człowiek opiera na nim swoją wiarę. Tamci ludzie powiedzieli wprost, że do wiary potrzebują powtarzającego się cudu.

Więc dzisiejsze odpowiedniki to każdy cud, na którym człowiek opiera swoją wiarę, prawdziwy lub wyimaginowany. Takim odpowiednikiem może być komunia, jeżeli człowiek wierzy, że za rytuałem stoi powtarzający się cud i na nim opiera swoją wiarę.

Są też inne powtarzające się cuda, jak różne znaki, które mogą pełnić taką rolę. Tak zwane dary znaków, jak mówienie językami, uzdrawianie, prorokowanie. Mogą pełnić dla kogoś rolę regularnych cudów, na których opiera swoją wiarę.

Jakie jest właściwe spojrzenie? Co cuda mają wspólnego z wiarą? Nic, jeśli chodzi o powstawanie w nas wiary. Wiara, o którą Bogu chodzi, jest wiarą na Słowo. Jego Słowo stwarza w nas wiarę. Wiara jest dziełem Boga w nas. Dlatego jest niezależna od oglądania cudów.  Gdy Bóg stwarza w nas wiarę lub udoskonala ją – podnosi na wyższy poziom – czyni to raz a dobrze.

A gdy Bóg obdarzy nas wiarą, to następnie na tą wiarę odpowiada i zgodnie z nią działa. Takie działanie Boga jest czymś normalnym i standardowym w życiu chrześcijanina.

Cuda? Jak najbardziej, to normalne życie chrześcijańskie. Ale są wynikiem wiary, którą już mamy, a nie czymś, co ma ją napędzać.

Moglibyśmy uzależnić się od cudów i powiązać z nimi naszą wiarę, ale… Bóg ma coś lepszego dla nas. Gdy On coś robi, to raz a dobrze. Nie ma potrzeby podtrzymywania. Jeżeli zbuduje w nas wiarę do jakiegoś poziomu, nie potrzebuje ona żadnego podtrzymywania przez powtarzające się cuda. Cuda do wiary nie są potrzebne.

Tomasz

Tutaj trzeba jeszcze przywołać przypadek Tomasza, zwanego Niewiernym, który po zmartwychwstaniu Jezusa powiedział:

25… «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ… nie uwierzę». (Ewangelia Jana 20) 

Tomasz uzależniał swoją wiarę od oglądania cudów. Uważał, że potrzebuje ich, by wierzyć. Ale Jezus powiedział mu:

 27 «…nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym! … 29 Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli». (Ewangelia Jana 20)

Inaczej mówiąc, pełnowartościowa wiara nie powstaje wskutek oglądania cudów, lecz bierze się z działania Boga w sercu. Tomasz uwierzył, ponieważ Chrystus powiedział Słowo: bądź wierzącym. Chrystus obdarzył go wiarą.

Jakiego więc spojrzenia na cuda i znaki uczy nas Jezus? Doskonała wiara, którą Bóg buduje w nas, jest całkowicie niezależna od cudów i znaków. Potrzebujemy pozwolić Bogu, by taką wiarę w nas budował, udostępnić serce, poprosić Go o to. A gdy On zbuduje w nas taką wiarę, będzie wiele działania Boga w naszym życiu.

Charyzmaty – Stereotypy

W podsumowaniu trzeba odnieść się do paru stereotypów, które są dosyć popularne. Warto mieć właściwe odniesienie do nich. Warto znać swoją tożsamość. Powiem o trzech stereotypach.

Pierwszy stereotyp: Nasza wiara jest na wyższym poziomie, bo jest oparta na cudach i znakach, a wasza jest słabsza, bo nie akcentuje cudów i znaków.

Jednak gdy zagłębimy się w nauczanie Bożego Słowa, jak zostało pokazane powyżej, wkrótce odkryjemy, że jest dokładnie na odwrót. Zapotrzebowanie na cuda świadczy o słabości wiary. A dojrzała wiara zaszczepiona przez Boga w sercu człowieka nie potrzebuje cudów do swego istnienia.

Wiara, która potrzebuje cudów, jest wiarą słabszą, początkującą, jeszcze niedojrzałą. To właśnie na początku drogi w kierunku Chrystusa człowiek potrzebuje doświadczyć trochę tego cudownego działania, by nauczyć się opierania się na Bogu. Bóg pokaże parę spektakularnych cudów. Jednak dojrzała wiara jest od cudów całkowicie niezależna.

Dlatego, to środowiska zwane potocznie charyzmatycznymi, potrzebują wzrastać od wiary początkującej, opartej na znakach i cudach, jeżeli taka u nich dominuje, do wiary dojrzałej, opartej wyłącznie na Słowie, a nie na odwrót.

Ten stereotyp wynoszący wiarę początkującą na najwyższy piedestał, jest bardzo silny, bo pobieżnie jest bardzo motywujący. Ale to tylko stereotyp.

Drugi stereotyp: Czegoś wam brakuje, bo nie macie charyzmatów.

Chodzi tu o charyzmaty w sensie potocznym, czyli dary znaków, takie jak prorokowanie, uzdrawianie, mówienie językami.

Jednak prawda jest taka, że mając wiarę opartą wyłącznie na Słowie, te wszystkie charyzmaty mamy i to w stopniu jeszcze większym, niż gdybyśmy mieli wiarę opartą na cudach.

Gdy ufamy Bogu wiarą opartą wyłącznie na Jego Słowach, cuda będą ciągle się zdarzały, ale ponieważ nasza wiara nie potrzebuje cudów do swego istnienia, dlatego szczególnie tej cudowności nie akcentujemy i, co ważniejsze, nie podkręcamy różnych zdarzeń do poziomu cudów. Nie nadajemy zwyczajnemu działaniu Boga znamion niesamowitości.

Czy jest coś nadzwyczajnego w tym, że Bóg realizuje obietnice? Czy jest coś bardziej oczywistego? Jeżeli spokojnie ufamy Bogu wiarą, którą On w nas zaszczepił, wiarą, która nie potrzebuje żadnego potwierdzania i wystarczy jej Boża obietnica, będziemy doświadczali wszystkich aspektów darów znaków w ich istocie, łącznie z mówieniem językami, którego istotą jest to, że duch człowieka się modli. Nasz duch z założenia będzie jeszcze bardziej się modlił, a sposób wyrażania jest dla wiary nieistotny.

Podobnie doświadczymy prorokowania i uzdrawiania i to jeszcze bardziej, niż gdybyśmy nadawali im znamion niesamowitości i na tym opierali swoją wiarę. Będzie wśród nas jeszcze więcej zdrowia, modlitwy ducha, rozeznania Bożych ścieżek, bo Bóg jeszcze bardziej będzie działał, w odpowiedzi na dojrzałą wiarę. A przecież w końcu oto chodzi, by było więcej zdrowia, modlitwy ducha i rozeznania ścieżek, a nie o fajerwerki.

Niektórzy chrześcijanie mają nadzieję, że jak znajdą się w środowisku, w którym akcentowany jest dar uzdrawiania i wiara oparta na cudach, będą zdrowsi, oni, czy ich bliscy. Ale jest dokładnie na odwrót. Jeszcze więcej zdrowia będzie we wspólnocie, gdzie liczymy, że Bóg buduje w nas wiarę niezależną od cudów. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Dotyczy to też płodności. Ktoś powie, chodź do nas, bo u nas się liczy wiara oparta na cudach, Bóg da ci potomka. Będzie dokładnie na odwrót.

A więc, gdy ktoś nam powie: Czegoś wam brakuje, bo nie macie charyzmatów, mając na myśli spektakularne odsłony darów znaków i podnoszenie ich do rangi niesamowitości, możemy wiedzieć, że spokojna wiara, oparta na Słowie – tam jest najwięcej Bożego działania.

Ale jednocześnie przyznajemy każdemu prawo do innego akcentowania, bez żadnego z naszej strony poczucia wyższości, podziwiając dzieło Boga w innych i ciesząc się ich gorliwością. I wszystko przykrywamy żarliwą Bożą miłością. Ja w swoim sercu doświadczam szczególnej miłości do tych, którzy są Bożymi dziećmi, a myślą inaczej niż ja. Z serca płynie ogromna życzliwość na przekór różnicom. I pragnienie, by środowiska ewangeliczne w naszym kraju osiągnęły najwyższy poziom harmonii i życzliwości.

Trzeci stereotyp: Przez akcentowanie charyzmatów powtarzamy czasy apostolskie.

Charyzmaty znowu w znaczeniu darów znaków. Stereotyp dosyć często powtarzany. W podtekście: chodźcie do nas, bo u nas jest jak w czasach apostolskich.

Jednak, jak się przyjrzymy, jest to argument emocjonalny, by nie powiedzieć, propagandowy, ponieważ nie tłumaczy, dlaczego coś jest lepsze. Mówi tylko, jak było kiedyś. Ale jaką siłę ma ten argument, skoro wszyscy się nim posługują? Jedni zachęcają do święcenia apostolskiej soboty, że apostołowie rzekomo święcili sobotę, inni do liturgii, oczywiście jak w czasach apostolskich, inni nawet, że Jezus był pierwszym hippisem.

Więc zanim powiemy, że akcentując cuda i znaki zapraszamy do czasów apostolskich, sprawdźmy, jaką rolę pełniły cuda i znaki w całym kontekście, akcentując raczej, że dojrzała wiara, którą Bóg buduje w sercu człowieka, polega na tym, że nic nie widać, nic nie słychać, nic nie czuć, a w sercu jest wiara, bo Bóg ją dał. Wiara na Słowo.

Dobrze o tym wiedzieć, by nie być niechcący winnym popychania ludzi do wzrostu w kierunku odwrotnym, niż właściwy. Środowiska charyzmatyczne w sensie potocznym (bo środowisko akcentujące wiarę na Słowo jest co najmniej na równi charyzmatyczne) będą miały z natury większy dostęp do świata i do ludzi poszukujących Boga, bo ich akcentowanie wiary powiązanej z cudami, wiary bardziej początkującej, jest czymś, z czym ludziom łatwiej się utożsamić.

I taka jest pewnie szczególna misja tych środowisk w planie Bożym, by wyciągać ludzi ze świata. Ale byłoby dobrze, gdyby tym ludziom, spotkanym na poziomie wiary w cuda, przedstawiana była perspektywa rozwoju w kierunku wiary dojrzałej, która cudów do swego istnienia nie potrzebuje.

A już zupełnym absurdem byłoby wyciąganie ludzi, którzy poznali ewangelię w środowiskach niecharyzmatycznych w sensie potocznym, takich jak nasza wspólnota i ciągnięcie ich w stronę wiary opartej na cudach. To zwrot przeciwny do naturalnego działania Boga.

Tym bardziej, że charyzmatyczne przebudzenie nie jest jedyną alternatywą dla chrześcijaństwa pogrążającego się w samolubstwie, zeświecczeniu i nudzie. Historia działania Boga w naszej wspólnocie pokazuje, że akcent na budowanie uczniów jest sposobem co najmniej (mówiąc skromnie) tak dobrym, jak charyzmatyczne przebudzenie, jeśli chodzi o docieranie entuzjazmu dla Chrystusa do najdalszych zakamarków wspólnoty.

Grzegorz Bednarczyk