Wolność od legalizmu

Wolność od Legalizmu

Jakie są charakterystyczne cechy naszego duchowego nurtu, do których Bóg nas doprowadził? Dobrze jest znać swoją tożsamość.

Istnieją różne wyzwania dla konstruktorów. A gdyby tak skonstruować… miernik chwały dla Boga? Miernik, który pokaże, ile chwały dla Boga wydobywa się z danego działania. Co, waszym zdaniem, taki miernik powinien mierzyć? Głośność muzyki na scenie? Jakość wspólnego śpiewania? Dynamikę przemawiających? Jak zmierzyć chwałę dla Boga? Co powiecie na taki parametr:

7 Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga. (List do Rzymian 15)

Przygarnianie jedni drugich, sposób, w jaki traktujemy siebie nawzajem, czyli po prostu Boża miłość w naszych sercach. Stawiam tezę, że to najważniejszy parametr wszystkiego, co robimy, by przynieść chwałę Bogu. Przyniesiemy Bogu chwałę najbardziej przez sposób, w jaki traktujemy siebie nawzajem, okazując im miłość.

Również wtedy, gdy chcemy coś powiedzieć o Bogu, przybliżyć komuś Boga. Z pewnością każdy ma wokół siebie ludzi, którym mógłby nieco przybliżyć Boga, a niektórzy z nas występują w roli liderów małych grup lub nawet nauczycieli Bożego Słowa. Jak robić to właściwie? Jak robić to na chwałę Bogu?

Właściwy wzór mówienia o Bogu

Gdy zamierzamy coś powiedzieć drugiemu człowiekowi na temat wiary, Boga, to zawsze jest pytanie, jaki mamy w tym cel. Po co chcemy to powiedzieć? Jaki jest upragniony rezultat? Bóg w pewnym miejscu swojego Słowa pokazuje, w jaki rezultat warto celować, jakiego efektu warto pragnąć. Paweł Apostoł instruuje swojego ucznia Tymoteusza:

1 Celem zaś nakazu jest miłość, płynąca z czystego serca, dobrego sumienia i wiary nieobłudnej. (1 List do Tymoteusza 5)

To nasze mówienie o Bogu ma doprowadzać ostatecznie drugiego człowieka do jednego efektu: by z serca popłynęła miłość, rodzaj miłości określany tu słowem agape, czyli miłość dana przez Boga. Miłość włożona tam przez Boga, jako Jego działanie w człowieku, Jego dzieło w nas. Ta miłość wyrazi się w płynącym z serca oddaniu wobec Boga i ludzi.

To oznacza, że ten nasz dobry wpływ na innych, dobre mówienie, ma odpowiadać na pytanie, jak czerpać miłość od Boga przez wiarę. Na przykład wobec tych, których trudno kochać. Ludzie mają być zachęceni do czerpania miłości od Boga i mają wiedzieć, jak to zrobić.

To jest test dobrego mówienia o Bogu. Ten nasz wpływ będzie prowadził do zmiany motywów, dążeń i w końcu charakteru na podobieństwo charakteru Chrystusa, pełnego troskliwości, łagodności, cierpliwości, uprzejmości…

Niewłaściwy wzór – mówienie legalistyczne

A na czym polega niewłaściwy zamiar, gdy coś mówimy o Bogu? Bo skoro jest właściwy, to może być też niewłaściwy i taki tutaj występuje. Paweł pisze do Tymoteusza w tym samym kontekście:

3 … proszę … abyś nakazał niektórym zaprzestać głoszenia niewłaściwej nauki… niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie.  7 Chcieli uchodzić za uczonych w Prawie nie rozumiejąc … że Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone … (1 List do Tymoteusza 1)

We wspólnocie w Efezie powstał problem. Niektórzy ludzie głosili niewłaściwe nauki. Nie prowadzili ludzi do pełnej przygarniania miłości, lecz chcieli nauczać ich prawa, przykazań. Wzywali do przestrzegania prawa, przykazań, przepisów.

Paweł nazywa to bezwartościową gadaniną i mobilizuje Tymoteusza, by zrobił z tym porządek. By nakazał tamtym ludziom zaprzestać takiego mówienia. Bo to wzywanie chrześcijan do przestrzegania jakiś przykazań i przepisów niszczy coś bardzo cennego i wielkiego – by człowiek doświadczył przemiany serca. Jeszcze raz ten wers 5-ty:

5 Celem … jest miłość, płynąca z czystego serca, dobrego sumienia i wiary nieobłudnej. (1 List do Tymoteusza 1)

Nacisk na zewnętrzne zachowania, na przestrzeganie praw i przepisów, prowadzi, zdaniem Pawła, do wiary obłudnej, czyli udawania, hipokryzji, do podrabiania działania Boga, do udawanej uprzejmości, nieszczerych uśmiechów i innych bezwartościowych pozorów. Trochę jak Judasz, który przywitał Jezusa pocałunkiem, ale w sercu miał zdradę.

Potrzebne jest zamiast tego coś, co płynie z dobrego sumienia. Dobre sumienie wskazuje nam, czy nasze motywy i postawy są w porządku, czy źródłem naszych czynów jest miłość od Boga w sercu, a nie jest to wynik naszych własnych wysiłków. Bo można podrabiać działanie Boga, by nasze działanie robiło wrażanie miłości, ale samej miłości w tym nie ma.  Dobre sumienie nas przed tym przestrzeże.

Legalizm – definicja problemu

Problem, o którym dzisiaj rozmawiamy, to legalizm. To myślenie, że można przypodobać się Bogu przez własne wysiłki. To naciskanie przez prawo, przykazania, przepisy, by ludzie zmienili swoje zachowania, zamiast pozwolić, by Bóg zmienił ich serce i charakter.

Jest to pewna walka, jaka toczy się w umyśle chrześcijanina. Ta walka dotyczy wyboru: czy chcę żyć w oparciu o moc Boga, czy o własne wysiłki? Co jest źródłem legalizmu? Źródłem jest niewiara, czasami bardzo ukryta. Niewiara w to, że Bóg ma moc skutecznie dotykać serca człowieka i prowadzić do zmiany charakteru i działania. Człowiek chce sam taki efekt wywołać przez swój nacisk na spełnianie listy przykazań i przepisów. Paweł nazywa takie mówienie bezwartościową gadaniną.  Rezultaty takiego wpływu są żałosne.

Właściwe nauczanie przykazań

W takim razie, zapyta ktoś, po co są przykazania? W 1 Liście do Tymoteusza 1 czytamy:

9 rozumiejąc, że Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla postępujących bezprawnie. (1 List do Tymoteusza 1)

Dla kogo przeznaczone są przykazania? Nie dla sprawiedliwego, tu w znaczeniu kogoś, kto zaufał Chrystusowi. Przykazania są dla człowieka, który jeszcze nie zaufał Chrystusowi, by mógł zobaczyć swój stan. Mają doprowadzić go do poczucia bezradności wobec swoich złych skłonności, i dalej, mają wskazać na rozwiązanie w Osobie Chrystusa.

Przykazania nie są więc po to, by pomóc człowiekowi stać się lepszym człowiekiem, ale by pomóc zobaczyć, jak zły jest jego stan. Przykazania nie uczynią nikogo lepszym, nie mają takiej mocy. Oczekiwanie, że nauczanie ludzi przykazań uczyni z nich lepszych ludzi, jest odwoływaniem się do nieistniejącej mocy, jest uderzaniem w próżnię. Przykazania są po to, by pokazać człowiekowi, jak bardzo potrzebuje pomocy.

Dlatego nauczanie przykazań skierowane do ludzi, którzy już zaufali Chrystusowi i w których On zamieszkał, Paweł nazywa „niewłaściwą nauką”. Prawo, przykazania, to nie wyznacznik postępowania chrześcijan. Jakiekolwiek prawo. To nie ta skala. Wyznacznikiem jest miłość Boża płynąca z serca.

Ilustracją może być małżeństwo. To tak, jakby mąż, czy żona kierowali się listą przykazań, co należy zrobić i kiedy. Tu kupić kwiaty, tu prezent na Walentynki. Jak odpowiadać na pytanie o największe hobby? Oczywiście życie rodzinne. Przepisy, jak zachowywać się w towarzystwie wobec współmałżonka… Ale serce jest gdzieś daleko. Chyba, że ktoś chce się zadowolić taką hipokryzją, ale na pewno nie Bóg.

Nie wszyscy jednak tak myślą. Niektórzy mówią, że przykazania są po to, aby człowiek dostosował się do nich i w ten sposób podobał się Bogu. To jest właśnie legalizm.

Ilustracja problemu – Paweł Apostoł

Gdy Paweł Apostoł pisał o tym problemie do swojego podopiecznego, Tymoteusza, wskazał na swój własny przykład. Pisze tam o sobie:

13 …ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomością, w niewierze. (1 List do Tymoteusza 1)

Jak on kiedyś rozmawiał z ludźmi o Bogu? Mówi o sobie, że był oszczercą i prześladowcą. Co robił? Zmuszał ludzi do przestrzegania przykazań i przepisów. Miał legalistyczny sposób myślenia: trzeba przypodobać się Bogu przez przestrzeganie przykazań i przepisów.

Dlaczego myślał, że ma rację? Bo posługiwał się Bożym Słowem. Myślał, że tak naucza Słowo Boże. Tak naprawdę nie rozumiał Bożego Słowa, nie rozumiał roli przykazań. Myślał, że są po to, by ludzie stawali się lepsi. Nie znał drogi, która polega na tym, że Bóg osobiście dotyka serca i zmienia człowieka. Co jednak później stało się w jego życiu?

14 A nad miarę obfitą okazała się łaska naszego Pana wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie! (1 List do Tymoteusza 1)

Bóg spowodował w nim wielką przemianę. Paweł doświadczył osobistej więzi z Chrystusem. Doświadczył zupełnie nowej rzeczy: z jego serca popłynęła wiara i miłość. Stało się to nie przez przestrzeganie przykazań, lecz było łaską, niczym nie zasłużonym przez niego darem Boga. Bóg przemienił jego życie od wewnątrz. Od tego momentu wszystkie przykazania i przepisy stały się niepotrzebne. Cel został osiągnięty. Z serca popłynęła miłość.

Dlatego zmienił swój sposób mówienia do ludzi. Tamto stare mówienie nazywa bardzo ostro: bluźnierstwem. Bo nie przebierał w środkach w żądaniu, by ludzie przestrzegali przykazań i przepisów, w oskarżaniu ich. Teraz rozumie, że oskarżał ludzi, którzy mieli osobistą więź z Bogiem i miłość w sercu, a on sam jej nie posiadał.

Czynił to wszystko, bo nie miał osobistej więzi z Bogiem. Ale teraz już ją ma, więc czy będzie dalej nakłaniał ludzi, by starali się dostosować swoje życie do jakiś przykazań i przepisów? W żadnym razie. Teraz ma zupełnie inny motyw działania:

17 A Królowi wieków nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, Bogu samemu – cześć i chwała…! (1 List do Tymoteusza 1)

Działanie Boga w sercach przyniesie prawdziwą chwałę Bogu, pokaże Jego wielkość. Ujawnione przez sposób, w jaki traktujemy siebie nawzajem. Miłość płynąca z bliskiej więzi z Chrystusem, z zaufania do Niego, zostanie wyrażona w przygarnianiu innych. To pragnienie, by w ten sposób przynosić chwałę Bogu, jest nowym motywem działania.

Skąd się bierze legalizm?

To, co działo się z Pawłem, jest ilustracją problemu legalizmu. Jeżeli ktoś nie doświadcza bliskiej więzi z Chrystusem przez wiarę, wtedy kładzie nacisk na rzeczy zewnętrzne, staje się rygorystyczny w przestrzeganiu zewnętrznych rzeczy. Zaczyna żądać tego od innych.

Trzeba tu też powiedzieć, że takie prawne podejście do życia chrześcijańskiego, kierowanie się przykazaniami dotyczącymi zachowań i przepisami, jest naturalnym etapem gdzieś na początku rozwoju chrześcijanina, zanim pełniej zrozumie i uzna, że Bóg ocenia serce, czyli motywy człowieka, a nie jego zachowania.

Przykład takiego etapu rozwoju wiary mamy w Liście do Rzymian rozdział 14, gdzie niektórzy są nazwani słabszymi w wierze, właśnie ci, którzy przykładali wagę do rzeczy zewnętrznych, powierzchownych, do nakazów, zakazów, jedzenia lub niejedzenia czegoś, święcenia pewnych dni itp. To wszystko jest przejawem pewnego legalistycznego podejścia, które wypływa jeszcze ze słabości wiary. Są tam też ci silniejsi w wierze, którzy już nie przywiązują wagi do rzeczy powierzchownych, do przepisów. Rozumieją, że Bogu chodzi o serce.

Jeżeli ktoś, będący jeszcze na tym „prawnym” etapie rozwoju wiary, zostanie dopuszczony do publicznego nauczania, do roli nauczyciela, to może spowodować, że pozostanie na tym etapie rozwoju. Gdy zobaczy, że ma wpływ, gdy znajdą się ci, którzy mu przyklasną, to podejście się w nim utrwali. Zagrożenie jest też wtedy, gdy ktoś stał się nauczycielem, zanim stał się uczniem. Zamiast nauczyć się właściwego, dojrzałego podejścia, utrwaliły się cechy niedojrzałej wiary.

Dla kogo legalizm jest atrakcyjny i dlaczego?

Dlaczego niektórzy chrześcijanie nie dostrzegają tego problemu? Ponieważ legalizm na pierwszy rzut oka może wyglądać dobrze. Może robić wrażenie wielkiej gorliwości dla Boga. Może przybierać formę ostrego i płomiennego nauczania Bożego Słowa, ostrej krytyki zachowań innych ludzi, opierającej się niby na Biblii. Do tego nawet nie trzeba się specjalnie przygotowywać. Nie trzeba studiować Bożego słowa w poszukiwaniu umysłu Chrystusa. Wystarczy piętnowanie jakichś zachowań i podpinanie pod nie skojarzeń z miejscami w Bożym Słowie.

Ludzie mogą zachwycać się tym, jak ktoś zdecydowanie atakuje niewłaściwe zachowania chrześcijan, opierając się na Biblii. Jednak nie dajmy się zwieść. Chociaż formalnie jest tam mowa o zaufaniu Bogu, to jednak ta forma przekazu wzywa ludzi do zwiększonego działania o własnych siłach.

A Bóg patrzy na serce. Właściwe nauczanie prowadzi do zmiany serca i charakteru dokonanych w człowieku przez Boga, a nie do powierzchownej zmiany zachowań, czy do opowiadania się po jakiejś stronie konfliktu.

Życie chrześcijańskie to nie to, co my robimy dla Chrystusa, ale to, co On czyni w nas i przez nas.

Cechy legalistycznych nauczycieli wg Listu do Tytusa

Do tej pory patrzyliśmy na 1 List do Tymoteusza. Jest jeszcze jedna księga, która specjalizuje się w problemie legalizmu. Jest nią List Pawła do Tytusa. I w tym właśnie Liście możemy odnaleźć cechy charakteryzujące legalistycznych nauczycieli.

Ale my chcemy popatrzyć przede wszystkim na siebie, na to, co dzieje się z nami, gdy rozmawiamy z ludźmi o Bogu, czy w inny sposób prezentujemy Boże prawdy. I jeżeli Duch Święty wskaże nam, że któraś z tych cech dotyczy nas osobiście, możemy wyznać je Bogu i się od nich odwrócić:

11 … całe domy skłócają, nauczając, czego nie należy … (List do Tytusa 1)

Oto symptom legalistycznego podejścia: ostry sposób mówienia, konfrontacyjny, powoduje podziały w rodzinach i wspólnotach.

2 nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność. (List do Tytusa 3)

Są to cechy charakteru przemienionego przez Ducha Świętego. Jednak cechą legalistycznego podejścia jest skłonność, by źle mówić o innych, narzekać na nich, kłócić się i spierać, nieuprzejmie, napastliwie. Tu charakter nie został zmieniony.

9 Unikaj natomiast głupich dociekań, rodowodów, sporów i kłótni o Prawo. Są bowiem bezużyteczne i puste. (List do Tytusa 3)

Cechą legalistycznego podejścia jest zajmowanie się sporami i kłótniami o Słowo Boże, o to, co jest prawdą, ale ten spór wyszedł już daleko poza to, co naprawdę w życiu chrześcijanina ważne i istotne.

10 Sekciarza po jednym lub po drugim upomnieniu wystrzegaj się. (List do Tytusa 3)

Cechą legalistycznego podejścia jest dzielenie ludzi na stronnictwa za lub przeciw pewnym ideom i zabieranie im życia przez wciąganie ich w te problemy.

15 Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego, lecz duch ich i sumienie są zbrukane. (List do Tytusa 1)

Cecha legalistycznego podejścia to dopatrywanie się wszędzie czegoś złego i piętnowanie ludzi za to. Myślenie, że my jesteśmy czyści i święci, bo stosujemy określone nakazy i zakazy.

1 Przypominaj im, że powinni podporządkować się zwierzchnim władzom, słuchać ich… (List do Tytusa 3)

Cechą legalistycznego podejścia jest też nieuznawanie żadnego autorytetu. Człowiek sam jest autorytetem dla siebie. Również odwoływanie się do autorytetu Bożego Słowa jest tu pozorne. Jest to uwiarygodnianie własnych poglądów przez Słowo Boże interpretowane pod tą potrzebę.

Podsumowując, ludzie mający problem z legalizmem, kłócą się o prawdę Słowa Bożego ze złością i nienawiścią, są ostrzy w wypowiedziach, prawdę stosują do uderzania po głowach zamiast do leczenia. I zapominają, że ta prawda powinna najpierw ich zmienić tak, by stali się łagodnymi. Tu jednak prawda nie wpływa na serce i charakter przekazującego.

A co, dla kontrastu, wynika ze zdrowej wiary?

5 nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym. (List do Tytusa 3)

Źródłem przemiany życia chrześcijanina, oczyszczenia go ze złych rzeczy, jest obmycie, zanurzenie w Duchu Świętym, a więc moc Boga. Zanika wtedy wrogość i nienawiść do ludzi, zmienia się charakter i postępowanie.

Czy więc autentyczna wiara dotyczy tylko spraw duchowych, postaw w sercu? Nie. Autentyczna wiara, jeżeli jest, musi wyrazić się dobrymi czynami, ale te dobre czyny są wynikiem wiary, działania Boga w sercu. Cały charakter człowieka staje się wtedy inny, dobry.

Tyle cech legalistycznych nauczycieli według Listu do Tytusa.

Skutki legalistycznego nauczania. Dlaczego problem jest ważny?

Ostre, stanowcze nauczanie Bożego Słowa może pozornie wyglądać dobrze, ale trzeba sprawdzać, czy jest nastawione na zmianę charakteru wierzącego przez Ducha Świętego, a nie na zmianę postępowania o własnych wysiłkach.

Wszystko można podrobić, również działanie Ducha Świętego. Trzeba uważać, jak wygląda nauczanie. Gdy na przykład ktoś mówi: „Skoro już jesteś chrześcijaninem, to teraz musisz robić to i to”, zamiast nauczania, jak żyć w oparciu o moc Bożą.

To wzywanie do odpowiedniego postępowania może dotyczyć różnych powierzchownych rzeczy, np. pozostawania w ubóstwie. Chrześcijanin myśli, że jest bardziej duchowy, bo jest niezamożny. To może być kwestia form, bez patrzenia na istotę, która się za nimi kryje. Np. nakrywanie głów przez kobiety, bo „tak mówi Słowo Boże”, bez patrzenia na istotę, czyli postawę poddania w sercu, której symbolem było nakrywanie głów. W rezultacie mamy kobiety, które nie są w sercu poddane, ale z przykrytą głową. Absurd. Zresztą, Bóg pragnie, byśmy wszyscy byli „sobie wzajemnie poddani” (List do Efezjan 5) jako postawa serca.

Walka z legalizmem jest walką o wiarę i dobre sumienie. Dobre sumienie rozróżnia właściwie, pokazuje, czy dany problem został rozwiązany przez Boga w oparciu o Jego moc, czy w oparciu o własne wysiłki. Jest to walka o to, by chrześcijańskie życie nie było podróbką, lecz by Bóg autentycznie działał.

Dlatego legalizm jest poważnym problemem. Odwraca uwagę od tego, co jest istotą więzi z Bogiem. Prowadzi w rezultacie do rozbicia w wierze, do utraty szczęścia w Chrystusie. Możemy to mocno zobaczyć w Liście do Galatów:

15 Gdzież się więc podziało to, co nazywaliście waszym szczęściem? (List do Galatów 4)

Chrześcijanie w Galacji byli na początku szczęśliwi, bo mieli osobistą więź z Chrystusem. Ale za Pawłem przyszli ludzie, których nazywano judaizującymi chrześcijanami. Byli to nawróceni Żydzi, którzy jednocześnie stosowali się do wszystkich praw dotyczących Żydów. Przestrzegali świąt, zwyczajów, obrzezania. Przyszli oni po Pawle do tych nawróconych pogan i powiedzieli im: „Nawróciliście się do Chrystusa – to dobrze, ale teraz potrzebujecie przestrzegać prawa, które Bóg nadał.” Niektórzy chrześcijanie w Galacji dali się na to nabrać i zaczęli przestrzegać tych rzeczy. Apostoł Paweł, gdy się dowiedział, napisał do nich:

4 Zerwaliście więzy z Chrystusem; wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie, wypadliście z łaski. (List do Galatów 5)

Problem był bardzo poważny. Galaci, którzy posłuchali legalistycznych nauczycieli, przenieśli swoją pewność zbawienia z Jezusa na uczynki. I zaczęli przestrzegać prawa, w nim szukać usprawiedliwienia.

Czym jest prawo? To nakazy i zakazy. To trzeba robić, a tego nie wolno. Paweł stawia to jako zaprzeczenie więzi z Chrystusem. Swoją miłość do Jezusa zamienili na system nakazów i zakazów. Kochali Jezusa, bo On im okazał miłość i łaskę, pozwolił mieć wieź z Bogiem, ale powoli się odwracali od tego. Teraz swoją więź z Bogiem zamienili na przestrzeganie prawa.

Co to oznacza? Czuli się w porządku wobec Boga, bo spełniali pewne nakazy i nie robili rzeczy niedozwolonych. Ale co to ma wspólnego z miłością, jaką mieli na początku? To zamiana żywej osobistej więzi z Chrystusem, na system nakazów i zakazów. Dlatego legalizm jest tak niebezpieczny – sprawia wrażenie, że jesteśmy blisko Boga, a w rzeczywistości nas od Niego oddala.

Test. Jak rozpoznawać legalizm?

Jak więc rozpoznawać legalizm? To każde odwrócenie uwagi od opierania się przez wiarę na Chrystusie w stronę własnych wysiłków. Trzeba patrzeć, czy mówiący, nauczający nie ma postawy oczekiwania, ze człowiek się zmieni, a nie, że Bóg go zmieni.

Legalizm szuka w Biblii jakichś przejawów wiary, przejawów działania Boga w życiu człowieka i nadaje im formułę zewnętrznych nakazów:

  • Musisz mieć radość.
  • Musisz się modlić.
  • Musisz czytać Pismo.
  • Musisz przychodzić na wspólnotę.
  • Musisz mówić innym o Chrystusie.
  • Musisz kochać tych, którzy ciebie prześladują.

Odwrócenie uwagi od zaufania, że Bóg zmieni serce, w stronę własnych wysiłków. Naciskanie ludzi, aby zmienili swoje zachowania. Prowadzi do wyuczenia się pewnych poprawnych zachowań.

Legalizm to branie pewnych symbolicznych czynności z Biblii i naciskanie, aby chrześcijanie tak się zachowywali: Nakrywanie głów. „bo tak mówi Słowo Boże”, regularny post bez zrozumienia jego istoty, chrzest – jak się nie ochrzcisz, nie będziesz zbawiony, święcenie jakiś dni.

Albo branie jakichś zwyczajów lub obyczajów i formułowanie ich w postaci kategorycznych nakazów lub zakazów. Na przykład problemy typu: Czy Bogu podoba się to, że ktoś nosi makijaż? Komu chcesz się podobać? Bogu, czy ludziom? Czy chrześcijanie powinni obchodzić imieniny? Czy chrześcijanie powinni obchodzić święta? Czy chrześcijanie powinni stawiać choinkę? I myślenie, że w ten sposób można bardziej podobać się Bogu.

Jak być wolnym od legalizmu?

Jak więc być wolnym od legalizmu? Potrzebuję uznać, że w oczach Boga wartość ma tylko to, co jest następstwem wiary i wynika z Jego działania w nas.

Potrzebuję prosić Boga o dobre sumienie, abym mógł rozróżnić, kiedy opieram się na własnych wysiłkach i możliwościach, a nie na mocy Boga.

Potrzebuję prosić, by Bóg zbudował wiarę, abym ufał, że On mnie zmieni, uczyni człowiekiem według Jego pragnień.

Potrzebuję odwróć się od robienia czegoś dla Boga, by się Jemu przypodobać, w stronę cieszenia się Jego bezwarunkową miłością.

Potrzebuję odkrywać, kim jestem dzięki Chrystusowi i co On chce czynić przeze mnie.

Wnioski dla chrześcijańskich środowisk

Jakie płyną z tego zalecenia dla chrześcijańskich wspólnot? Paweł zalecał Tymoteuszowi:

18 Ten właśnie nakaz poruczam ci, Tymoteuszu … byś … toczył dobrą walkę. (1 List do Tymoteusza 1)

Zwróćmy uwagę na słowa „nakaz” i „walka”. Legalizm to coś, z czym trzeba walczyć. Jaka jest tu rola każdego z nas prowadzących spotkania, nauczających? Potrzebna jest obrona chrześcijan, za których jesteśmy odpowiedzialni, od takich doktryn jak legalizm.

Potrzebujemy radzić im, aby nie słuchali takiego nauczania. Oczywiście, każdy może robić to, co uważa za słuszne, ale nasi podopieczni powinni znać nasze zdanie: Po co inspirujesz się takim nauczaniem? To ma negatywny wpływ na ciebie. Potrzebujemy wytrwale o tym mówić i oczekiwać, że Bóg to zmieni. Z cierpliwością i łagodnością wobec tych, których myślenie jeszcze nie zostało zmienione.

Jednak gdyby taka osoba chciała prowadzić grupę, a tym bardziej publicznie nauczać, potrzebujemy nie dopuścić do tego, zanim myślenie nie zostanie zmienione. To właśnie było odpowiedzialnością Tymoteusza, Tytusa. To jest też naszą odpowiedzialnością.

Czyż w końcu nie o to chodzi, by przynieść Bogu chwałę przez wszystko, co dzieje się w kościele, we wspólnocie?! Co przyniesie Mu większą chwałę, niż sposób, w jaki odnosimy się do siebie? A jaki jest lepszy sposób, niż miłość Boża, wlana do naszych serc? Nie nasze własne wysiłki, nie nasze pozory troski, podrobiona uprzejmość, pełne hipokryzji uśmieszki i wszystko inne, co człowiek potrafi wykrzesać z siebie. Nie to przyniesie chwałę Bogu, lecz Jego działanie w naszych sercach, miłość płynąca z czystego serca, dobrego sumienia i wiary nieobłudnej.

Odkryliśmy więc przyrząd do mierzenia chwały dla Boga. Mam nadzieję, że w naszej wspólnocie dojdziemy do końca skali.

Grzegorz Bednarczyk